W rocznicę stanu wojennego wojewoda zachodniopomorski, prezydent Szczecina i przewodniczący "Solidarności" złożyli kwiaty pod główną bramą Stoczni Szczecińskiej.
Stocznia szczecińska zastrajkowała zaraz po wprowadzeniu stanu wojennego, a zakład został spacyfikowany przez wojsko i milicję. Czołgiem rozbito główną bramę, a stoczniowców pobito pałkami.
Najbardziej ucierpieli pracownicy wydziału W4, których bito, gdy milicja i wojsko pacyfikowały stocznię - mówi Władysław Czyżewski, który wtedy strajkował w obronie "Solidarności".
- Jedyny taki opór czynny w tym momencie, kiedy ci pracownicy wydziału W4 zostali z tej szatni wyciągani. Wtedy byli bici, każdy dostał za tzw. swoje. Nie oszczędzano, czy to był młodszy facet, czy kobieta, które były pracownicami administracyjnymi na tym wydziale. Walili każdego - wspomina Czyżewski.
Stan wojenny był wprowadzony nielegalnie - przypomniał wojewoda zachodniopomorski Tomasz Hinc. Wraz z prezydentem Szczecina i przewodniczącym "Solidarności" złożyli kwiaty pod bramą stoczni.
- Stan wojenny był wprowadzony nielegalnie rozporządzeniem ówczesnych władz komunistycznych. Doprowadził też wprost i pośrednio do śmierci przynajmniej 56 osób, o których wiemy - mówi wojewoda zachodniopomorski.
Potwierdzam, stoczniowców bito po zajęciu stoczni przez milicję i wojsko. Nie było tak wesoło, jak niektórzy mówią - opowiada Bolesław Potocki, świadek tych wydarzeń.
- Pałowanie ludziom dawali. O tym się nie mówi, a wszyscy byli pałowani. Ci co jeszcze żyją mogą to potwierdzić, jak to było - mówi Potocki.
W naszym regionie podczas stanu wojennego internowano około 250 osób.
Najbardziej ucierpieli pracownicy wydziału W4, których bito, gdy milicja i wojsko pacyfikowały stocznię - mówi Władysław Czyżewski, który wtedy strajkował w obronie "Solidarności".
- Jedyny taki opór czynny w tym momencie, kiedy ci pracownicy wydziału W4 zostali z tej szatni wyciągani. Wtedy byli bici, każdy dostał za tzw. swoje. Nie oszczędzano, czy to był młodszy facet, czy kobieta, które były pracownicami administracyjnymi na tym wydziale. Walili każdego - wspomina Czyżewski.
Stan wojenny był wprowadzony nielegalnie - przypomniał wojewoda zachodniopomorski Tomasz Hinc. Wraz z prezydentem Szczecina i przewodniczącym "Solidarności" złożyli kwiaty pod bramą stoczni.
- Stan wojenny był wprowadzony nielegalnie rozporządzeniem ówczesnych władz komunistycznych. Doprowadził też wprost i pośrednio do śmierci przynajmniej 56 osób, o których wiemy - mówi wojewoda zachodniopomorski.
Potwierdzam, stoczniowców bito po zajęciu stoczni przez milicję i wojsko. Nie było tak wesoło, jak niektórzy mówią - opowiada Bolesław Potocki, świadek tych wydarzeń.
- Pałowanie ludziom dawali. O tym się nie mówi, a wszyscy byli pałowani. Ci co jeszcze żyją mogą to potwierdzić, jak to było - mówi Potocki.
W naszym regionie podczas stanu wojennego internowano około 250 osób.