36-letni mężczyzna zginął pod Perpignan we Francji na drodze blokowanej przez „żółte kamizelki”. To dziesiąta ofiara śmiertelna protestów, które trwają od sześciu tygodni.
Wbrew zapowiedziom, „żółte kamizelki” nieoczekiwanie pojawiły się na ulicach Paryża, na Montmartrze, pod bazyliką Sacre Coeur. W sporadycznych przypadkach policja musiała użyć gazów łzawiących.
W Tuluzie i w Bordeaux jednostki żandarmerii wspierają wozy pancerne. Protesty i często związane z nimi starcia z policją sprawiają, że wiele sklepów jest, przez kolejną, szóstą sobotę z rzędu, zamkniętych, co boleśnie odczuwają handlowcy. Szczególnie teraz, w okresie przedświątecznych zakupów. Jedna ze sprzedawczyń powiedziała, że w tej chwili straty sięgają trzydziestu procent zarobków.
Ze względu na planowane protesty w sobotę nieczynny jest Pałac w Wersalu, jedna z większych atrakcji Paryża i regionu stołecznego.