Gdyby ten wyrok zapadł 17 lat temu, przypuszczalnie Holding Stoczniowy w Szczecinie budowałby statki do dziś.
Sąd Okręgowy orzekł, że Porta Holding mogła podwyższyć swój kapitał w 2002 roku, a zaskarżenie takiego działania przez Skarb Państwa było bezzasadne - mówi mecenas Piotr Barcz, który reprezentuje udziałowców Porty Holding.
- Sąd stwierdził bezzasadność zaskarżenia uchwał. Tam była kwestia stwierdzenia ich nieważności, to było przedmiotem postępowania. Sąd Okręgowy w Szczecinie stwierdził, że wówczas brak było podstaw do zaskarżenia tych uchwał. Wobec powyższego, po 17 latach stwierdzono, że kapitał akcyjny stoczni mógł wówczas zostać podniesiony - mówi Barcz.
Holding Stoczniowy broniąc się przed upadłością chciał podnieść swój kapitał o ponad 400 milionów złotych. Stocznia miała inwestorów, którzy chcieli włożyć swoje pieniądze w budowę statków, ale na to nie zgodził się mniejszościowy udziałowiec stoczni - Skarb Państwa.
- Jest to kwota niebagatelna, 406 mln zł, czyli 100 milionów dolarów. Gdyby o taką kwotę został podwyższony kapitał, wierzymy w to, że stocznia przetrwałaby w ówczesnej sytuacji, która zaistniała. To będzie przedmiotem oceny biegłych sądowych, którzy zostali powołani w postępowaniu grupowym. Co by było gdyby stocznia podwyższyła ten kapitał akcyjny w tamtym czasie - mówi mecenas Piotr Barcz.
Upadek Holdingu Stoczniowego miał miejsce w czasach rządów Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Przed szczecińskimi sądami akcjonariusze Porty Holding walczą o odszkodowanie za utraconą wartość akcji Holdingu Stoczniowego.
- Sąd stwierdził bezzasadność zaskarżenia uchwał. Tam była kwestia stwierdzenia ich nieważności, to było przedmiotem postępowania. Sąd Okręgowy w Szczecinie stwierdził, że wówczas brak było podstaw do zaskarżenia tych uchwał. Wobec powyższego, po 17 latach stwierdzono, że kapitał akcyjny stoczni mógł wówczas zostać podniesiony - mówi Barcz.
Holding Stoczniowy broniąc się przed upadłością chciał podnieść swój kapitał o ponad 400 milionów złotych. Stocznia miała inwestorów, którzy chcieli włożyć swoje pieniądze w budowę statków, ale na to nie zgodził się mniejszościowy udziałowiec stoczni - Skarb Państwa.
- Jest to kwota niebagatelna, 406 mln zł, czyli 100 milionów dolarów. Gdyby o taką kwotę został podwyższony kapitał, wierzymy w to, że stocznia przetrwałaby w ówczesnej sytuacji, która zaistniała. To będzie przedmiotem oceny biegłych sądowych, którzy zostali powołani w postępowaniu grupowym. Co by było gdyby stocznia podwyższyła ten kapitał akcyjny w tamtym czasie - mówi mecenas Piotr Barcz.
Upadek Holdingu Stoczniowego miał miejsce w czasach rządów Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Przed szczecińskimi sądami akcjonariusze Porty Holding walczą o odszkodowanie za utraconą wartość akcji Holdingu Stoczniowego.