Afryka to zdecydowanie najzdrowszy kontynent, jeżeli chodzi o COVID-19 - mówił w "Magazynie Międzynarodowym" Radia Szczecin Jerzy Haszczyński, dziennikarz i publicysta, szef działu zagranicznego "Rzeczpospolitej". W ten sposób komentował sytuację epidemiczną na Czarnym Lądzie.
W Afryce mieszka miliard 300 tysięcy ludzi, a przypadków zarażenia koronawirusem było ponad 100 tysięcy. Zmarło 3,5 tysiąca osób. Jak tłumaczył Haszczński, powodów takich niskich statystyk jest wiele.
- Niektóre są raczej na zasadzie przypuszczeń. Po pierwsze, że to młody kontynent. Po drugie, że jest bardzo gorąco. Po trzecie, że są przyzwyczajeni do różnych chorób i do tego, co jest kluczową sprawą, żeby reagować na epidemię. Mimo wszystko, podporządkowują się totalnym nakazom, a prawie cały kontynent był wyłączony na wiele tygodni. Totalny lockdown - stwierdził Haszczyński.
Gdyby sytuacja diametralnie się pogorszyła, kraje afrykańskie miałyby problem, by ratować mieszkańców.
- Światowa Organizacja Zdrowia ma taki raport, z którego wynika, że w czterdziestu paru afrykańskich krajach z tych 54, które dały dane, jest około dwóch tysięcy czynnych respiratorów w publicznej służbie zdrowia, czyli mniej niż w Monachium - powiedział Haszczyński.
WHO alarmuje jednak, że w przypadku Afryki możemy mówić o cichej epidemii, ponieważ wykonuje się za mało testów. Stąd statystyki mogą być zaniżone.
ONZ szacuje, że koronawirus w Afryce może zabić nawet 300 tysięcy osób.
- Niektóre są raczej na zasadzie przypuszczeń. Po pierwsze, że to młody kontynent. Po drugie, że jest bardzo gorąco. Po trzecie, że są przyzwyczajeni do różnych chorób i do tego, co jest kluczową sprawą, żeby reagować na epidemię. Mimo wszystko, podporządkowują się totalnym nakazom, a prawie cały kontynent był wyłączony na wiele tygodni. Totalny lockdown - stwierdził Haszczyński.
Gdyby sytuacja diametralnie się pogorszyła, kraje afrykańskie miałyby problem, by ratować mieszkańców.
- Światowa Organizacja Zdrowia ma taki raport, z którego wynika, że w czterdziestu paru afrykańskich krajach z tych 54, które dały dane, jest około dwóch tysięcy czynnych respiratorów w publicznej służbie zdrowia, czyli mniej niż w Monachium - powiedział Haszczyński.
WHO alarmuje jednak, że w przypadku Afryki możemy mówić o cichej epidemii, ponieważ wykonuje się za mało testów. Stąd statystyki mogą być zaniżone.
ONZ szacuje, że koronawirus w Afryce może zabić nawet 300 tysięcy osób.