Przed godziną 7.00 zakończyło się podnoszenie 250-kilogramowej bomby lotniczej z czasów II Wojny Światowej na szczecińskiej Łasztowni.
Miasto podstawiło autokary dla ewakuowanych mieszkańców ze strefy zagrożonej.
- Wszystko przebiegło sprawnie. Około godziny 5 mieszkańcy zostali ewakuowani. Z tej możliwości skorzystało 46 mieszkańców, 13 skorzystało z miejskich autobusów. Jedna osoba sama doszła do Szczecińskiego Domu Sportu. Łącznie w SDS-ie czekało 14 osób. Reszta ewakuowała się we własnym zakresie w miejsca przez siebie wybrane. Niestety były też osoby, które odmówiły ewakuacji - dodaje Kolasa.
- To pierwsza ewakuacja. Miejmy nadzieję, że wszystko dobrze się skończy. Wydaje mi się, że tak należy. Nie wiadomo, co się będzie działo - mówiła jedna z ewakuowanych kobiet.
W operacji brało udział kilkuset funkcjonariuszy, żołnierzy i urzędników. - Było bardzo wiele zaangażowanych służb. Na pewno Policja, Straż Miejska, Żandarmeria Wojskowa. Przy zabezpieczaniu bomby brali też udział tzw. terytorialsi. To było widać w każdym zakątku miasta. W momencie, kiedy nadszedł sygnał, że należy "blokować" miasto i już nie przepuszczać mieszkańców, bo już jesteśmy blisko godziny "0", to faktycznie nie przepuszczali samochodów - mówi Kolasa.
Niewybuch zostanie zneutralizowany na poligonie w Drawsku Pomorskim.
Według saperów promień rażenia ładunku to 1200 metrów. Straż miejska i policja patrolowała ulice, które były wyłączone z ruchu. Ewakuowani byli mieszkańcy ulic od Kłodnej, przez Nowy Rynek i Sienną, do Nabrzeża Wieleckiego.
W związku z działaniami saperów, zmianie uległa organizacja komunikacji miejskiej. Zawieszono kursowanie linii tramwajowych 6 i 8. Zamiast tego, pasażerów woziły zastępcze autobusy 803, 806 i 808.
Ewakuowani mieszkańcy wracają już do domów. Samo podejmowanie niewybuchu zajęło saperom kilka minut - mówi Łukasz Kolasa, rzecznik prasowy prezydenta Szczecina.