Wcześniej wygrał Race Across America - a teraz wybiera się na wytrzymałościowy wyścig wzdłuż Japonii.
Marek Rupiński, kolarz z gminy Dobra do pokonania będzie miał około 2800 kilometrów trasy.
- To tak zwany wyścig samowystarczalny, co oznacza, że nie będę miał pomocy, na przykład fizjoterapeuty, a takie sprawy, jak nocleg czy jedzenie muszę załatwić sobie sam - mówi Rupiński. - Startujemy na południu, lecimy na północ. Muszę mieć ze sobą bagaże, ciuchy, części zamienne, jedzenie. Jest 15 punktów kontrolnych, które muszę zaliczyć. Do tych punktów wyznaczam sobie sam trasę. Jest kilka segmentów, przez które będę musiał przejechać.
Wygrany wcześniej Race Across America to najprawdopodobniej najważniejszy wyścig w kolarstwie długodystansowym. Marek Rupiński wygrał go w kategorii wiekowej 18-50 lat za pierwszym podejściem.
- To była lekcja, z której wyciągnę wnioski w Japonii, jednak jest kilka różnic między tymi wydarzeniami - mówi Rupiński. - Czas był podobny. 12 dni, ale dystans był 4880 kilometrów. Pokonałem go w 10 dni i kilka godzin. Średnio wychodziło około 500 kilometrów dziennie i 5 tys. metrów przewyższeń dziennie. Tu dystans będzie 2800 km. Z różnic, to jeszcze w Stanach przejeżdżaliśmy przez pięć stref czasowych. Tu jest jedna strefa czasowa, bo jedziemy wzdłuż, a nie wszerz.
Start wyścigu Japanese Odyssey z udziałem Marka Rupińskiego już 24 października.
- To tak zwany wyścig samowystarczalny, co oznacza, że nie będę miał pomocy, na przykład fizjoterapeuty, a takie sprawy, jak nocleg czy jedzenie muszę załatwić sobie sam - mówi Rupiński. - Startujemy na południu, lecimy na północ. Muszę mieć ze sobą bagaże, ciuchy, części zamienne, jedzenie. Jest 15 punktów kontrolnych, które muszę zaliczyć. Do tych punktów wyznaczam sobie sam trasę. Jest kilka segmentów, przez które będę musiał przejechać.
Wygrany wcześniej Race Across America to najprawdopodobniej najważniejszy wyścig w kolarstwie długodystansowym. Marek Rupiński wygrał go w kategorii wiekowej 18-50 lat za pierwszym podejściem.
- To była lekcja, z której wyciągnę wnioski w Japonii, jednak jest kilka różnic między tymi wydarzeniami - mówi Rupiński. - Czas był podobny. 12 dni, ale dystans był 4880 kilometrów. Pokonałem go w 10 dni i kilka godzin. Średnio wychodziło około 500 kilometrów dziennie i 5 tys. metrów przewyższeń dziennie. Tu dystans będzie 2800 km. Z różnic, to jeszcze w Stanach przejeżdżaliśmy przez pięć stref czasowych. Tu jest jedna strefa czasowa, bo jedziemy wzdłuż, a nie wszerz.
Start wyścigu Japanese Odyssey z udziałem Marka Rupińskiego już 24 października.
- To tak zwany wyścig samowystarczalny, co oznacza, że nie będę miał pomocy, na przykład fizjoterapeuty, a takie sprawy, jak nocleg czy jedzenie muszę załatwić sobie sam - mówi Rupiński.