Ponad 400 tysięcy złotych kosztowało do tej pory zabezpieczanie akcji protestacyjnej rolników w Szczecinie. We wtorek mijają dokładnie dwa miesiące, od kiedy ciągniki stanęły na Wałach Chrobrego.
Szczuplejsze robią się portfele także samych rolników. Choćby z powodu wydatków na paliwo. Każdy przejazd napędzanych ropą ciągników trwał około trzech godzin.
- To już konkretne koszty dla każdego posiadacza - tłumaczy Sławomir Łącki z firmy sprzedającej maszyny rolnicze. - To spalanie w granicach od 5 do 15 litrów na godzinę.
Średnio każdy traktor spalił podczas jednej demonstracji ropę wartą ponad 100 złotych. Sami rolnicy nie chcą na razie mówić, jak poniesione wydatki przekładają się na efekty protestu. Zapewniają jednak, że akcja przynosi rezultaty.
Na Wałach Chrobrego związkowcy mogą też liczyć na ciepły posiłek i herbatę. Jednak kosztów i ilości jedzenia nikt nie podlicza.
Podczas wszystkich manifestacji w Szczecinie rolnicy przejechali już ponad 100 kilometrów. To tyle, ile wynosi droga nad morze.
Związkowcy pikietują w stolicy Zachodniopomorskiego od 5 grudnia. Sprzeciwiają się m.in. planom likwidacji KRUS-u, żądają zmian zasad przetargów na zakup ziemi i wyższych dopłat unijnych dla polskich gospodarstw. Ostatnio negocjowała z nimi wiceminister rolnictwa - Zofia Szalczyk. Rozmowy nie przyniosły jednak żadnego rezultatu. Na razie rolnicy zawiesili protest na ulicach Szczecina.