Barcelona pamięta o ofiarach czwartkowego zamachu. Na deptaku La Rambla, gdzie napastnik rozjeżdżał furgonetką ludzi, w wielu miejscach wciąż przybywa zniczy, kwiatów i kartek. Miejsca, w których zginęło 13 osób, odwiedzają też hiszpańskie władze i zagraniczni politycy.
Na kilkusetmetrowym odcinku La Rambli, gdzie w czwartkowe popołudnie ludzie ginęli pod kołami dostawczego vana, w kilku miejscach ludzie zostawiają kwiaty, znicze i kartki. Przy stacji metra, gdzie zamachowiec zakończył swój rajd, prowizoryczne miejsce pamięci zajmuje już całą szerokość deptaka.
- To strasznie smutne, co się stało, szczególnie, że stało się to tutaj. Szkoda, że na świecie są tacy ludzie, którzy nie rozumieją i nie szanują innych osób - mówi Anton z Barcelony.
Miejsca pamięci na Rambli odwiedzili prezydent i premier Portugalii oraz minister spraw zagranicznych Włoch, którzy przylecieli do Barcelony na przedpołudniową mszę w intencji ofiar. W niedzielę na miejscu był też król Hiszpanii Filip VI z królową Letycją. - Nie boimy się i nie będziemy się bali. La Rambla to symbol współistnienia wielu grup w naszym mieście - mówił.
Na zostawianych na miejscu kartkach można przeczytać dedykacje i słowa żalu po zamachu, pisane w różnych językach świata. Powtarza się też najczęściej w tych dniach wypowiadane zdanie w Barcelonie: “no tenemos miedo”, czyli “nie boimy się”.
Wieczorem na stadionie Camp Nou, przed rozpoczęciem meczu FC Barcelona-Real Betis, kibice i piłkarze minutą ciszy oddali hołd ofiarom zamachu.
Niedziela była trzecim i ostatnim dniem wprowadzonej po zamachach żałoby narodowej w Hiszpanii. Przed południem w bazylice Sagrada Familia niemal dwa tysiące osób uczestniczyło we mszy w intencji ofiar.
W czwartkowym podwójnym zamachu w Katalonii zginęło w sumie 14 osób, a 130 zostało rannych. Wśród ofiar są obywatele Hiszpanii, Stanów Zjednoczonych, Kanady, Włoch, Portugalii i Belgii. Policja potwierdziła, że jedną z ofiar jest 7-letni chłopiec z brytyjskim i australijskim obywatelstwem. Jego matka, z którą był w czasie wybuchu, jest w szpitalu w ciężkim stanie.
- To strasznie smutne, co się stało, szczególnie, że stało się to tutaj. Szkoda, że na świecie są tacy ludzie, którzy nie rozumieją i nie szanują innych osób - mówi Anton z Barcelony.
Miejsca pamięci na Rambli odwiedzili prezydent i premier Portugalii oraz minister spraw zagranicznych Włoch, którzy przylecieli do Barcelony na przedpołudniową mszę w intencji ofiar. W niedzielę na miejscu był też król Hiszpanii Filip VI z królową Letycją. - Nie boimy się i nie będziemy się bali. La Rambla to symbol współistnienia wielu grup w naszym mieście - mówił.
Na zostawianych na miejscu kartkach można przeczytać dedykacje i słowa żalu po zamachu, pisane w różnych językach świata. Powtarza się też najczęściej w tych dniach wypowiadane zdanie w Barcelonie: “no tenemos miedo”, czyli “nie boimy się”.
Wieczorem na stadionie Camp Nou, przed rozpoczęciem meczu FC Barcelona-Real Betis, kibice i piłkarze minutą ciszy oddali hołd ofiarom zamachu.
Niedziela była trzecim i ostatnim dniem wprowadzonej po zamachach żałoby narodowej w Hiszpanii. Przed południem w bazylice Sagrada Familia niemal dwa tysiące osób uczestniczyło we mszy w intencji ofiar.
W czwartkowym podwójnym zamachu w Katalonii zginęło w sumie 14 osób, a 130 zostało rannych. Wśród ofiar są obywatele Hiszpanii, Stanów Zjednoczonych, Kanady, Włoch, Portugalii i Belgii. Policja potwierdziła, że jedną z ofiar jest 7-letni chłopiec z brytyjskim i australijskim obywatelstwem. Jego matka, z którą był w czasie wybuchu, jest w szpitalu w ciężkim stanie.