Katalońska policja podała nowe szczegóły ze śledztwa w sprawie czwartkowego podwójnego zamachu terrorystycznego. Zdaniem policjantów, napastnik, który rozjeżdżał ludzi na deptaku La Rambla w Barcelonie, jechał sam. Wciąż jednak nie wiadomo, gdzie jest obecnie.
Szef katalońskiej policji Josep Lluis Trapero potwierdził na konferencji prasowej, że napastnik działał sam. - W tym momencie wiemy, choć nie możemy wykluczyć innych możliwości, że sprawcą zamachu, który zabił wiele osób na odcinku dwustu metrów, była jedna osoba - mówił.
Wcześniej rzecznik policjantów potwierdził, że zamachowcem najprawdopodobniej jest 22-letni Junes Abujakub urodzony w Maroku. Mężczyzny szuka w tej chwili cała hiszpańska policja. Na drogach w całym kraju ustawione są blokady, choć nie wyklucza się, że sprawca mógł uciec do Francji.
Matka Abujakuba zaapelowała, aby oddał się w ręce policji. - Ona chce, żeby on do niej wrócił, chce, żeby oddał się w ręce policji. Woli go widzieć w więzieniu lub martwym, niż aby inni ludzie przez niego umierali - mówiła kuzynka poszukiwanego Hannu Ghanimi.
Według policji, za podwójny zamach w Barcelonie i w Cambrils odpowiedzialna jest co najmniej 12-osobowa grupa terrorystów pochodzenia marokańskiego. Planowali oni atak z użyciem gazu, ale gdy w środę gaz eksplodował w ich domu, zdecydowali się przyspieszyć zamach, by nie wpaść w ręce policji i wykorzystać do ataków samochody.
Do zamachu przyznało się tzw. Państwo Islamskie. Hiszpańska policja podejrzewa, że cała marokańska grupa miała luźne powiązania z ISIS. Policja poszukuje też radykalnego imama z miasta Ripoll, gdzie mieszkali zamachowcy. Podejrzewa się, że to on był ideologicznym szefem tej grupy.
W czwartkowym podwójnym zamachu w Katalonii zginęło w sumie 14 osób, a 130 zostało rannych. Wśród ofiar są obywatele Hiszpanii, Stanów Zjednoczonych, Kanady, Włoch, Portugalii i Belgii. 53 osoby wciąż są w szpitalu, przy czym stan 13 z nich jest ciężki.
Wcześniej rzecznik policjantów potwierdził, że zamachowcem najprawdopodobniej jest 22-letni Junes Abujakub urodzony w Maroku. Mężczyzny szuka w tej chwili cała hiszpańska policja. Na drogach w całym kraju ustawione są blokady, choć nie wyklucza się, że sprawca mógł uciec do Francji.
Matka Abujakuba zaapelowała, aby oddał się w ręce policji. - Ona chce, żeby on do niej wrócił, chce, żeby oddał się w ręce policji. Woli go widzieć w więzieniu lub martwym, niż aby inni ludzie przez niego umierali - mówiła kuzynka poszukiwanego Hannu Ghanimi.
Według policji, za podwójny zamach w Barcelonie i w Cambrils odpowiedzialna jest co najmniej 12-osobowa grupa terrorystów pochodzenia marokańskiego. Planowali oni atak z użyciem gazu, ale gdy w środę gaz eksplodował w ich domu, zdecydowali się przyspieszyć zamach, by nie wpaść w ręce policji i wykorzystać do ataków samochody.
Do zamachu przyznało się tzw. Państwo Islamskie. Hiszpańska policja podejrzewa, że cała marokańska grupa miała luźne powiązania z ISIS. Policja poszukuje też radykalnego imama z miasta Ripoll, gdzie mieszkali zamachowcy. Podejrzewa się, że to on był ideologicznym szefem tej grupy.
W czwartkowym podwójnym zamachu w Katalonii zginęło w sumie 14 osób, a 130 zostało rannych. Wśród ofiar są obywatele Hiszpanii, Stanów Zjednoczonych, Kanady, Włoch, Portugalii i Belgii. 53 osoby wciąż są w szpitalu, przy czym stan 13 z nich jest ciężki.