Ratownicy szukają ostatnich dwóch ciał ofiar poniedziałkowej erupcji wulkanu na jednej z małych wysp w Nowej Zelandii.
Do wybuchu doszło, gdy na wyspie była zorganizowana wycieczka z zagranicznymi turystami. Nie żyje co najmniej osiem osób.
Zaraz po tragedii nowozelandzkie władze informowały, że osiem osób jest uważanych za zaginione. Nad ranem grupa miejscowych saperów przyleciała na wyspę Whakaari, gdzie doszło do erupcji. W ciągu czterech godzin w pobliżu wciąż aktywnego sejsmicznie wulkanu odnaleziono kolejnych sześć ciał i przetransportowano je w bezpiecznie miejsca do identyfikacji.
Służby chcą teraz znaleźć ostatnie dwa ciała. “Policja planuje wysłać na miejsce kolejną ekipę jutro. To będzie zespół policyjnych nurków razem z siłami morskimi wojska. Będą pracować nadal” - zapowiedział szef nowozelandzkiej policji Mike Bush.
Przyjaciele i rodziny zabitych zebrały się z kolei na maoryskiej, żałobnej ceremonii, by uczcić zmarłych. Spośród 47 osób, które były na wyspie w momencie erupcji, 20 jest teraz na oddziałach intensywnej terapii z poważnymi poparzeniami. W feralnej wycieczce brali udział przede wszystkim Australijczycy, ale także Amerykanie, Niemcy i Chińczycy. W grupie poszkodowanych nie było Polaków.
Wulkan na wyspie White Island jest jednym z najbardziej aktywnych sejsmicznie w Nowej Zelandii. Sama wyspa jest terenem prywatnym, ale jest też częstym celem wycieczek. Miejscowe media od kilku dni pytają jednak, dlaczego feralna wycieczka popłynęła statkiem na miejsce, mimo iż sejsmolodzy ostrzegali przed możliwą erupcją wulkanu.
Zaraz po tragedii nowozelandzkie władze informowały, że osiem osób jest uważanych za zaginione. Nad ranem grupa miejscowych saperów przyleciała na wyspę Whakaari, gdzie doszło do erupcji. W ciągu czterech godzin w pobliżu wciąż aktywnego sejsmicznie wulkanu odnaleziono kolejnych sześć ciał i przetransportowano je w bezpiecznie miejsca do identyfikacji.
Służby chcą teraz znaleźć ostatnie dwa ciała. “Policja planuje wysłać na miejsce kolejną ekipę jutro. To będzie zespół policyjnych nurków razem z siłami morskimi wojska. Będą pracować nadal” - zapowiedział szef nowozelandzkiej policji Mike Bush.
Przyjaciele i rodziny zabitych zebrały się z kolei na maoryskiej, żałobnej ceremonii, by uczcić zmarłych. Spośród 47 osób, które były na wyspie w momencie erupcji, 20 jest teraz na oddziałach intensywnej terapii z poważnymi poparzeniami. W feralnej wycieczce brali udział przede wszystkim Australijczycy, ale także Amerykanie, Niemcy i Chińczycy. W grupie poszkodowanych nie było Polaków.
Wulkan na wyspie White Island jest jednym z najbardziej aktywnych sejsmicznie w Nowej Zelandii. Sama wyspa jest terenem prywatnym, ale jest też częstym celem wycieczek. Miejscowe media od kilku dni pytają jednak, dlaczego feralna wycieczka popłynęła statkiem na miejsce, mimo iż sejsmolodzy ostrzegali przed możliwą erupcją wulkanu.