Gwałtowna zmiana władzy w Bangladeszu. Premier tego południowoazjatyckiego kraju Szejk Hasina zrezygnowała z pełnionej funkcji i uciekła za granicę.
To efekt trwających od wielu dni krwawych protestów przeciwko ograniczeniom zatrudnienia w administracji publicznej dla części obywateli.
Informację o ucieczce premier Hasiny przekazał głównodowodzący banglijskiej armii generał Waker-Uz-Zaman. "Zaprosiłem liderów wszystkich partii politycznych i odbyliśmy dyskusję. Postanowiliśmy utworzyć rząd tymczasowy. Kraj będzie teraz zarządzany przez rząd tymczasowy" - przekazał wojskowy. W kolejnych rozmowach będzie też uczestniczył prezydent kraju. Generał Uz-Zaman wezwał, by obywatele zaufali wojskowym. "Wzywam was wszystkich do wsparcia armii i powstrzymania przemocy, morderstw, chuligaństwa i protestów" - powiedział generał.
Po ucieczce szefowej rządu, która wraz z siostrą udała się najprawdopodobniej do Indii, w stolicy kraju - Dhace - zapanował chaos. Szturmowano rezydencję obalonej premier, plądrowane są sklepy, dochodzi też do zamieszek. Jak podaje AFP, tylko dziś zginęło 20 osób.
Łączna liczba ofiar protestów antyrządowych, które trwają w Bangladeszu od lipca, to co najmniej 300 osób, z czego jedna trzecia we wczorajszych starciach z policją i działaczami partii rządzącej.
Informację o ucieczce premier Hasiny przekazał głównodowodzący banglijskiej armii generał Waker-Uz-Zaman. "Zaprosiłem liderów wszystkich partii politycznych i odbyliśmy dyskusję. Postanowiliśmy utworzyć rząd tymczasowy. Kraj będzie teraz zarządzany przez rząd tymczasowy" - przekazał wojskowy. W kolejnych rozmowach będzie też uczestniczył prezydent kraju. Generał Uz-Zaman wezwał, by obywatele zaufali wojskowym. "Wzywam was wszystkich do wsparcia armii i powstrzymania przemocy, morderstw, chuligaństwa i protestów" - powiedział generał.
Po ucieczce szefowej rządu, która wraz z siostrą udała się najprawdopodobniej do Indii, w stolicy kraju - Dhace - zapanował chaos. Szturmowano rezydencję obalonej premier, plądrowane są sklepy, dochodzi też do zamieszek. Jak podaje AFP, tylko dziś zginęło 20 osób.
Łączna liczba ofiar protestów antyrządowych, które trwają w Bangladeszu od lipca, to co najmniej 300 osób, z czego jedna trzecia we wczorajszych starciach z policją i działaczami partii rządzącej.