Były smutne, pełne tęsknoty za najbliższymi i pełne niepewności - tak święta Bożego Narodzenia 1981 roku, tuż po wprowadzeniu stanu wojennego, wspominają działacze opozycji antykomunistycznej.
Iwona Olejniczak, działaczka "Solidarności" ze Skierniewic, znalazła się w areszcie na warszawskiej Olszynce Grochowskiej.
- Na święta i wigilię nic nie zelżało, cele były zamknięte. Miałyśmy opłatki, jakieś paczki już dochodziły. Śpiewałyśmy pieśni patriotyczne i wszystko się kręciło wokół sytuacji politycznej. To był obłęd, bo były dziewczyny, co były z domu zabrane, dzieci małe w domu. No fatalnie - mówi Olejniczak.
W sumie w czasie stanu wojennego komunistyczne władze internowały około dziesięciu tysięcy osób. W ośrodkach internowania uwięzieni spędzili od kilku miesięcy do nawet półtora roku.
- Na święta i wigilię nic nie zelżało, cele były zamknięte. Miałyśmy opłatki, jakieś paczki już dochodziły. Śpiewałyśmy pieśni patriotyczne i wszystko się kręciło wokół sytuacji politycznej. To był obłęd, bo były dziewczyny, co były z domu zabrane, dzieci małe w domu. No fatalnie - mówi Olejniczak.
W sumie w czasie stanu wojennego komunistyczne władze internowały około dziesięciu tysięcy osób. W ośrodkach internowania uwięzieni spędzili od kilku miesięcy do nawet półtora roku.
Edycja tekstu: Kacper Narodzonek