11 osób nie żyje, zniszczonych jest ponad 10 tysięcy budynków - to najnowszy bilans śmiercionośnych pożarów, które od wtorku trawią hrabstwo Los Angeles.
Wiele jego części wygląda jak powojenny krajobraz. W całej okolicy zlokalizowano 6 różnych ognisk pożarów.
Gubernator Kalifornii Gawin Newsom zapowiedział niezależne dochodzenie w sprawie tego, co spowodowało utratę ciśnienia wody w niektórych hydrantach w szczytowym momencie akcji gaśniczych. Ponad 166 tysięcy mieszkańców nadal podlega ostrzeżeniom o ewakuacji.
- To jest jak apokalipsa. Mam wrażenie, że ktoś zrzucił tutaj bombę. Wszystko jest spalone, w powietrzu unosi się niebezpieczny pył. Wydawało się, że nie może być już gorzej, ale właśnie tak jest, to nie do pisania - mówi mieszkanka jednej ze spalonych dzielnic.
Narodowa Służba Meteorologiczna w Los Angeles poinformowała, że silne wiatry będą się utrzymywać do przyszłego tygodnia, osiągając szczyt w niedzielę, a następnie ponownie we wtorek lub środę. Silne podmuchy powodują szybkie rozprzestrzenianie się pożarów i utrudniają akcję gaśniczą, szczególnie prowadzoną z powietrza.
Do pomocy w ostatnich godzinach włączonych zostało sześciuset żołnierzy Gwardii Narodowej.
90 strażaków z Meksyku wspomoże swoich amerykańskich kolegów w walce z pożarami w okolicach Los Angeles. Kilka drużyn strażackich jeszcze w sobotę dotrze do Kalifornii. Do gaszenia pożarów pomoc wysłała również Kanada. Do Kalifornii dotarło kilka zastępów strażaków z brytyjskiej Kolumbii i Quebecu, a także samoloty gaśnicze i ciężki sprzęt.
Gubernator Kalifornii Gawin Newsom zapowiedział niezależne dochodzenie w sprawie tego, co spowodowało utratę ciśnienia wody w niektórych hydrantach w szczytowym momencie akcji gaśniczych. Ponad 166 tysięcy mieszkańców nadal podlega ostrzeżeniom o ewakuacji.
- To jest jak apokalipsa. Mam wrażenie, że ktoś zrzucił tutaj bombę. Wszystko jest spalone, w powietrzu unosi się niebezpieczny pył. Wydawało się, że nie może być już gorzej, ale właśnie tak jest, to nie do pisania - mówi mieszkanka jednej ze spalonych dzielnic.
Narodowa Służba Meteorologiczna w Los Angeles poinformowała, że silne wiatry będą się utrzymywać do przyszłego tygodnia, osiągając szczyt w niedzielę, a następnie ponownie we wtorek lub środę. Silne podmuchy powodują szybkie rozprzestrzenianie się pożarów i utrudniają akcję gaśniczą, szczególnie prowadzoną z powietrza.
Do pomocy w ostatnich godzinach włączonych zostało sześciuset żołnierzy Gwardii Narodowej.
90 strażaków z Meksyku wspomoże swoich amerykańskich kolegów w walce z pożarami w okolicach Los Angeles. Kilka drużyn strażackich jeszcze w sobotę dotrze do Kalifornii. Do gaszenia pożarów pomoc wysłała również Kanada. Do Kalifornii dotarło kilka zastępów strażaków z brytyjskiej Kolumbii i Quebecu, a także samoloty gaśnicze i ciężki sprzęt.