Do tej pory stała stawka obowiązywała tam tylko w niektórych zawodach. m.in. w branży budowlanej czy górniczej. Teraz minimum 8,5 euro za godzinę pracy zarabiać będą niemal wszyscy, łącznie z pracownikami sezonowymi.

Ze zmian zadowolona jest jedna z praktykantek z kawiarni w przygranicznym Löcknitz. Dziewczyna ma nadzieję, że po okresie próbnym zostanie zatrudniona. Przyznaje też, że stawka - 8,5 euro za godzinę - robi wrażenie.

- Życie w Niemczech jest drogie. Nie można więc pracować za bezcen - dodaje.

Dużo mniej powodów do zadowolenia mają niemieccy przedsiębiorcy, którzy twierdzą, że na wprowadzenie stawki minimalnej po prostu ich nie stać, a także właściciele hoteli oraz restauracji z polskich miejscowości przygranicznych.

- Już wcześniej pracownicy sezonowi wybierali pracę w Niemczech. Teraz, po zmianach, będziemy mieli jeszcze większy problem ze skompletowaniem załogi - mówi szef hotelu w Świnoujściu, Wojciech Strójwąs.

Dla dużej części Polaków pracujących na wschodzie Niemiec zmiany nie będą miały znaczenia, bo często zakładają jednoosobowe firmy. - Nie opłaca się więc nikogo zatrudniać - mówi Martyna Witke, która prowadzi kwiaciarnię w Löcknitz.

Przedstawiciele niektórych branż np. ochroniarskiej wywalczyli jeszcze okres przejściowy, który potrwa do 2017 roku. Dopiero wtedy pracownicy będą zarabiać przynajmniej 8,5 euro za godzinę.

Według szacunków niemieckich urzędników, na zmianach skorzystają niemal cztery miliony osób zatrudnionych w Niemczech.