Absurdalna małostkowość - tak decyzję polskiego prezydenta o zwołaniu pierwszego posiedzenia Sejmu w dniu, w którym odbywa się szczyt poświęcony kwestii uchodźców w Europie komentuje były minister zdrowia i szczeciński poseł Bartosz Arłukowicz.
- Nietrafionym pomysłem jest też skracanie posiedzenia Sejmu - mówił Arłukowicz. - Rozumiem, że będzie to wyglądało tak, że o godzinie 13 rozpoczniemy posiedzenie Sejmu, które będzie przerwane. Premier polskiego rządu będzie biegła na lotnisko, doleci na Maltę tylko po to, żeby zrobić family foto na pożegnanie. Sytuacja jest oburzająca.
W stolicy trwa spór o termin pierwszego posiedzenia Sejmu, który nakłada się z nieformalnym szczytem unijnym w sprawie uchodźców. Oba wydarzenia zaplanowano w najbliższy czwartek 12 listopada. W takiej sytuacji ani premier Ewa Kopacz, ani prezydent Andrzej Duda nie mogą reprezentować Polski.
PiS ma złożyć wniosek o przerwę w posiedzeniu, by premier mogła polecieć na Maltę. Na tym posiedzeniu Sejmu Ewa Kopacz ma złożyć dymisję rządu.