Wiążące jest jedno na dziesięć - tak wynika z danych Państwowej Komisji Wyborczej. Tym samym niedzielne referendum w Trzebiatowie to ewenement w skali kraju. Mieszkańcy gminy odwołali bowiem burmistrza.
Z kolei Zdzisław Matusewicz wziął urlop i nie odbiera telefonu.
W niedzielnym głosowaniu udział wzięło ponad 3,5 tysiąca wyborców. To o 400 osób więcej niż było potrzebne, aby uznać referendum za wiążące. Jakie argumenty mieli mieszkańcy, żeby skrócić kadencje burmistrza Matusewicza?
- Nic tu się nie dzieje. Żadnych inwestycji. - Nie wychodził do mieszkańców. Nic nie wiadomo co zrobił. - Jego kontakty z ludźmi chyba nie były do końca takie, jakie być powinny - komentują mieszkańcy.
Matusewiczowi nigdy nie udało się zawiązać trwałej koalicji w radzie miasta. Bez zgody radnych burmistrz wprowadził np. 20 procent podwyżki czynszu w mieszkaniach komunalnych. Brak współpracy z radą był jednym z powodów organizacji referendum - mówi jego inicjator Bogdan Malik.
- Wieczna kłótnia i walka. Nie było żadnego progresu. Objechaliśmy wszystkie miejscowości naszej gminy. Pokazaliśmy jak można by było gospodarzyć, porównując naszą gminę z sąsiadującymi - tłumaczy Malik.
Matusewicz odpowiadał zawsze, że to nie on jest zarzewiem konfliktu, a inicjatorzy referendum to osoby, które po jego wyborze utraciły wpływy w gminie.
Teraz mieszkańców Trzebiatowa czekają ponowne wybory burmistrza. Powinny się one odbyć w ciągu trzech miesięcy. Nie wiadomo czy burmistrz Matusewicz będzie brał w nich udział. Zapewnił nas za to jego poprzednik Sławomir Ruszkowski, że on ponownie o fotel burmistrza ubiegać się nie będzie.
W historii województwa to trzecie udane referendum w sprawie odwołania burmistrza. Ostatni raz wymaganą frekwencję udało się osiągnąć 12 lat temu w gminie Dobrzany.