Żołnierze wyłowili i wysadzili już niewybuch, na którego natrafili nurkowie. Znalezisko leżało na głębokości dziewięciu metrów.
Jak się okazało, akcja nie zakończyła się jednak pełnym sukcesem, bo żołnierze znaleźli tylko część tzw. Panzerfausta, czyli ręcznej wyrzutni granatów.
- Saperzy podjęli materiał około południa. To nie była głowica, ale sama wyrzutnia - tłumaczy major Maciej Wiśniewski z 2 Brygady Zmechanizowanej w Złocieńcu. - To była rura z celownikiem i dwa ładunki miotające, ale to nie stanowiło bezpośredniego zagrożenia. Saperzy podjęli ten materiał i zniszczyli. Głowicy nie znaleziono.
Na jeziorze Drawsko odwołano już alarm i można w nim pływać. Prawdopodobnie w najbliższym czasie nurkowie z grupy szkoleniowej ponownie zejdą pod wodę, by sprawdzić, czy na dnie leży jeszcze druga część Panzerfausta. Wtedy też do akcji ponownie wkroczą wojskowi saperzy.
- Saperzy podjęli materiał około południa. To nie była głowica, ale sama wyrzutnia - tłumaczy major Maciej Wiśniewski z 2 Brygady Zmechanizowanej w Złocieńcu. - To była rura z celownikiem i dwa ładunki miotające, ale to nie stanowiło bezpośredniego zagrożenia. Saperzy podjęli ten materiał i zniszczyli. Głowicy nie znaleziono.
Na jeziorze Drawsko odwołano już alarm i można w nim pływać. Prawdopodobnie w najbliższym czasie nurkowie z grupy szkoleniowej ponownie zejdą pod wodę, by sprawdzić, czy na dnie leży jeszcze druga część Panzerfausta. Wtedy też do akcji ponownie wkroczą wojskowi saperzy.