Tylko w ciągu kilku dni strażnicy miejscy nałożyli kilka mandatów za spalanie śmieci w przydomowych kotłowniach. Karę poniosą także lokalni przedsiębiorcy łamiący przepisy.

- Prawie każdy nalot drona wyposażonego w mobilne laboratorium kończy się ukaraniem właściciela obiektu - mówi starszy inspektor Jarosław Dudek ze szczecineckiej straży miejskiej.

- I właśnie w jednym z zakładów kolega podleciał [dronem - przyp. red.] do komina, do strugi dymu. Ta stacja wyposażona jest w sondy; pobieramy odczyt i wykazało podwyższone wskaźniki, które świadczą o spalaniu niedozwolonych rzeczy jak plastiki, lakierowane płyty, malowane drzewo - wyliczał inspektor Dudek.

Podczas jednej z takich kontroli 200-złotowym mandatem ukarano pana Marka. Ukarany przyznaje jednak, że dobrze, że straż miejska prowadzi takie akcje.

- Niestety, jak się zasłużyło, to się oberwało! Wiedziałem bardzo dobrze o kontrolach przeprowadzanych w mieście. Dobrze, że i do mnie wpadli, wyczulili mnie na pewne sprawy. Prawdopodobnie któryś z pracowników wrzucił deskę czy deski, które były malowane... Świadomość nie jest do końca pełna; drewno nie zawsze jest drewnem nadającym się do spalania - przyznał p. Marek.

Dron, który używają strażnicy miejscy w Szczecinku ma na swoim wyposażeniu także kamerę termowizyjną. Może być używany do poszukiwania zaginionych osób.