Poszukiwany, potem odnaleziony ale nieuchwytny... w końcu złapany. Struś - bo o nim mowa - którego w poniedziałek strażnicy miejscy próbowali złapać w Policach i Kołbaskowie w środę dotarł na cmentarz w Szczecinie.
Zakład Usług Komunalnych o strusiu powiadomili pracownicy, którzy kosili trawę na cmentarzu. Widok pędzącego wśród grobów ogromnego ptaka - zdaje się - jakoś specjalnie ich nie zdziwił...
- Szukamy strusia... - mówiła reporterka Radia Szczecin.
- A..., gdzieś tu łazi - przyznał jeden z nich.
Służby długo próbowały go złapać. Ale, jak to ze strusiami-pędziwiatrami bywa - są nieuchwytne...
Cmentarz zamknięto dla bezpieczeństwa ptaka, a na miejsce przyjechał łowczy, który go złapał.
- Przyjechał samochodem, zagonił strusia... Struś biegał, przedostał się na tę bramę, tu biegał wzdłuż płotu - relacjonował jeden ze świadków ujęcia ptaka.
Ptak trafił pod opiekę Marzeny Białowolskiej z Fundacji na Rzecz Zwierząt "Dzika Ostoja".
- Miał bardzo dobre warunki, bo po pierwsze - jest ciepło, a po drugie - ma dużo roślinności. Strusie żywią się też owadami, często je łapią. Przyjmiemy go do nas. On chyba pochodzi z Polic; kilka lat temu stamtąd mieliśmy emu, które przebywają bezpiecznie u nas w ośrodku - przyznała Marzena Białowolska.
Teraz trwa poszukiwanie właściciela strusia. DO tej pory nikt nie zgłosił jego zaginięcia. Są przypuszczenia, że struś dotarł do Szczecina z Niemiec.