Skończyło się tylko na bólu głowy i szyi, a mogło dojść do tragedii - mówi pani Katarzyna. Kobieta wraz z synem uczestniczyła w kolizji, którą spowodował Jacek F.
To kandydat do Rady Powiatu Gryfińskiego, który - jak później się okazało - miał ponad 4 promile alkoholu. O sprawie informowaliśmy w poniedziałek w Radiu Szczecin.
Mężczyzna startujący z komitetu Powiatowej Inicjatywy Samorządowej spowodował dwie kolizje jeżdżąc kompletnie pijany w sobotni wieczór po ulicach Gryfina. Do pierwszej stłuczki doszło na ul. Bałtyckiej.
- Poczuliśmy bardzo silne uderzenie, obydwoje uderzyliśmy głowami w zagłówki, wysiedliśmy z samochodu, syn podszedł do samochodu, a kierowca zapytał: "dogadamy się?". Podeszłam do niego i zapytałam, czy w ogóle jest trzeźwy. I na nasze stwierdzenia kierowca wykonał manewr wsteczny, wyminął nas i uciekł - relacjonuje pani Katarzyna.
Jak poinformowała nas gryfińska policja zgodnie z nowymi przepisami odstąpiono od konfiskaty auta kierowcy ze względu na znaczne uszkodzenia pojazdu.
Jackowi F. odebrano prawo jazdy. Teraz stanie przed sądem.
Za spowodowanie kolizji i jazdę pod wpływem alkoholu grozi do trzech lat za kratami.
Mężczyzna startujący z komitetu Powiatowej Inicjatywy Samorządowej spowodował dwie kolizje jeżdżąc kompletnie pijany w sobotni wieczór po ulicach Gryfina. Do pierwszej stłuczki doszło na ul. Bałtyckiej.
- Poczuliśmy bardzo silne uderzenie, obydwoje uderzyliśmy głowami w zagłówki, wysiedliśmy z samochodu, syn podszedł do samochodu, a kierowca zapytał: "dogadamy się?". Podeszłam do niego i zapytałam, czy w ogóle jest trzeźwy. I na nasze stwierdzenia kierowca wykonał manewr wsteczny, wyminął nas i uciekł - relacjonuje pani Katarzyna.
Jak poinformowała nas gryfińska policja zgodnie z nowymi przepisami odstąpiono od konfiskaty auta kierowcy ze względu na znaczne uszkodzenia pojazdu.
Jackowi F. odebrano prawo jazdy. Teraz stanie przed sądem.
Za spowodowanie kolizji i jazdę pod wpływem alkoholu grozi do trzech lat za kratami.
- Poczuliśmy bardzo silne uderzenie, obydwoje uderzyliśmy głowami w zagłówki, wysiedliśmy z samochodu, syn podszedł do samochodu, a kierowca zapytał: "dogadamy się?". Podeszłam do niego i zapytałam, czy w ogóle jest trzeźwy. I na nasze stwierdzenia kierowca wykonał manewr wsteczny, wyminął nas i uciekł - relacjonuje pani Katarzyna.