Zła organizacja, brak lekarzy i odległe terminy sprawiają, że Polacy coraz częściej szukają pomocy w prywatnej służbie zdrowia - twierdzą goście środowej audycji "Radio Szczecin na Wieczór".
Według danych Głównego Urzędu Statystycznego tylko co czwarty Polak dobrze ocenia publiczną izbę zdrowia.
Najbardziej kuleje organizacja ochrony zdrowia - mówi dr Michał Bulsa, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie, specjalista położnictwa i ginekologii: - Problem jest taki, że politycy nam wszystko obiecują w ramach kampanii wyborczej. Kończy się kampania wyborcza i się zaczyna szara rzeczywistość. I to jest według mnie największy problem polskiej ochrony zdrowia, czyli po pierwsze brak zorganizowania jej w sposób należyty.
Głównym powodem, dla którego idziemy się leczyć prywatnie jest czas - zaznacza dr nauk ekonomicznych Uniwersytetu Szczecińskiego Katarzyna Kazojć, szefowa kliniki dentystycznej.
- Nie chcemy czekać dwa miesiące albo nawet rok, a o tyle wydłużają się kolejki do niektórych specjalistów. A z racji tego, że powoli, ale jednak bogacimy się, to rezygnujemy z innych dóbr, ale na to wydajemy pieniądze - podkreśla Kazojć.
System zdrowotny jest jak sito. Ogromna ilość pieniędzy, która jest w niego inwestowana przepada w formie wizyt, które się nie odbyły - tłumaczy dr Aleksander Matysiak, sekretarz Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie, lekarz w trakcie specjalizacji z psychiatrii.
- Lekarz rozpoczyna przyjmowanie - hipotetycznie - o godzinie 8:00. Jaki jest procent wykonanych wizyt w stosunku do tego, co jest rozpisane na dany dzień? Wedle mojej obserwacji około 70 proc - przekonuje Matysiak.
Według danych GUS - najczęściej poza NFZ - nie licząc stomatologii swoje leczenie finansują chorujący na depresję - ponad 34 proc., na choroby tarczycy - ponad 27 proc. i niedokrwienność serca - ponad 18 proc.
Najbardziej kuleje organizacja ochrony zdrowia - mówi dr Michał Bulsa, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie, specjalista położnictwa i ginekologii: - Problem jest taki, że politycy nam wszystko obiecują w ramach kampanii wyborczej. Kończy się kampania wyborcza i się zaczyna szara rzeczywistość. I to jest według mnie największy problem polskiej ochrony zdrowia, czyli po pierwsze brak zorganizowania jej w sposób należyty.
Głównym powodem, dla którego idziemy się leczyć prywatnie jest czas - zaznacza dr nauk ekonomicznych Uniwersytetu Szczecińskiego Katarzyna Kazojć, szefowa kliniki dentystycznej.
- Nie chcemy czekać dwa miesiące albo nawet rok, a o tyle wydłużają się kolejki do niektórych specjalistów. A z racji tego, że powoli, ale jednak bogacimy się, to rezygnujemy z innych dóbr, ale na to wydajemy pieniądze - podkreśla Kazojć.
System zdrowotny jest jak sito. Ogromna ilość pieniędzy, która jest w niego inwestowana przepada w formie wizyt, które się nie odbyły - tłumaczy dr Aleksander Matysiak, sekretarz Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie, lekarz w trakcie specjalizacji z psychiatrii.
- Lekarz rozpoczyna przyjmowanie - hipotetycznie - o godzinie 8:00. Jaki jest procent wykonanych wizyt w stosunku do tego, co jest rozpisane na dany dzień? Wedle mojej obserwacji około 70 proc - przekonuje Matysiak.
Według danych GUS - najczęściej poza NFZ - nie licząc stomatologii swoje leczenie finansują chorujący na depresję - ponad 34 proc., na choroby tarczycy - ponad 27 proc. i niedokrwienność serca - ponad 18 proc.
Najbardziej kuleje organizacja ochrony zdrowia - mówi dr Michał Bulsa, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie, specjalista położnictwa i ginekologii.
Głównym powodem, dla którego idziemy się leczyć prywatnie jest czas - zaznacza dr nauk ekonomicznych Uniwersytetu Szczecińskiego Katarzyna Kazojć, szefowa kliniki dentystycznej.