Jeżeli krzyż stanął spontanicznie w czasie modlitwy, został otoczony modlitwą, ku modlitwie gromadzi to ten krzyż staje się święty - powiedział metropolita szczecińsko-kamieński abp Andrzej Dzięga w homilii podczas mszy św. w Sanktuarium na os. Słonecznym.
Msza św. odprawiono w intencji Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i wszystkich ofiar katastrofy pod Smoleńskiem, a także w intencji ochrony Krzyża Smoleńskiego w Warszawie oraz umocnienia ducha Narodu Polskiego.
- Tylko ten kto ten krzyż ufundował, postawił i kto go przyjął duchowo, kto go przytulił modlitwą, tylko ten ma prawo decydować o tym, a ten krzyż w Warszawie został przez naród otoczony, przytulony, przemodlony, bo przyjechali tam ludzie z całej Polski. To nie jest ani moja decyzja ani twoja, ani nikogo ze Szczecina, ale ma prawo tam stać. Czy musi stać? To nie my decydujemy, nie dzisiaj, nie tutaj, ale ma prawo tam stać. To muszą podjąć ci, od których to zależy - kontynuował abp Dzięga.
Proszę o modlitwę bo ja trwam w codziennej modlitwie nie tylko po to, żeby ten krzyż tam został. Ja najbardziej w modlitwie Boga przepraszam za tych, którzy tam bluźnią. Oni sobie sprawy nie zdają jaką odpowiedzialność na siebie zaciągają. Proszę Boga, żeby im przebaczył. - Bo ja wiem z doświadczeń o których mam wiedzę, z doświadczeń różnych ludzi, że kto przeciwko krzyżowi świadomie rękę podnosi wcześniej czy później będzie musiał się z tego rozliczyć - powiedział abp Dzięga.
Arcybiskup podziękował też wiernym, którzy wczoraj zgromadzili się w parafii św. Rodziny na wieczornym czuwaniu w intencji duchowej ochrony i wsparcia dla wszystkich, którzy trwają w modlitwie przy Krzyżu w Warszawie na placu przed pałacem prezydenckim.
- Tylko ten kto ten krzyż ufundował, postawił i kto go przyjął duchowo, kto go przytulił modlitwą, tylko ten ma prawo decydować o tym, a ten krzyż w Warszawie został przez naród otoczony, przytulony, przemodlony, bo przyjechali tam ludzie z całej Polski. To nie jest ani moja decyzja ani twoja, ani nikogo ze Szczecina, ale ma prawo tam stać. Czy musi stać? To nie my decydujemy, nie dzisiaj, nie tutaj, ale ma prawo tam stać. To muszą podjąć ci, od których to zależy - kontynuował abp Dzięga.
Proszę o modlitwę bo ja trwam w codziennej modlitwie nie tylko po to, żeby ten krzyż tam został. Ja najbardziej w modlitwie Boga przepraszam za tych, którzy tam bluźnią. Oni sobie sprawy nie zdają jaką odpowiedzialność na siebie zaciągają. Proszę Boga, żeby im przebaczył. - Bo ja wiem z doświadczeń o których mam wiedzę, z doświadczeń różnych ludzi, że kto przeciwko krzyżowi świadomie rękę podnosi wcześniej czy później będzie musiał się z tego rozliczyć - powiedział abp Dzięga.
Arcybiskup podziękował też wiernym, którzy wczoraj zgromadzili się w parafii św. Rodziny na wieczornym czuwaniu w intencji duchowej ochrony i wsparcia dla wszystkich, którzy trwają w modlitwie przy Krzyżu w Warszawie na placu przed pałacem prezydenckim.
Ja najbardziej w modlitwie Boga przepraszam za tych, którzy tam bluźnią. Oni sobie sprawy nie zdają jaką odpowiedzialność na siebie zaciągają - powiedział abp Dzięga.
To nie jest ani moja decyzja ani twoja, ani nikogo ze Szczecina, ale ma prawo tam stać - uważa metropolita szczecińsko-kamieński.
Dodaj komentarz 2 komentarze
Szczecin nie ma szczęścia ani do polityków ani do hierarchów Kościelnych, arcybiskup widząc jak wygląda sytuacja w kraju i jak dzieli Polaków powinien zachować się całkiem inaczej, dolewa oliwy do ognia zamiast załagodzić sytuacja, Kościół tworzą wierni a arcybiskup Dzięga spowodował że Krzyż zamiast łączyć dzieli Katolików... zwłaszcza młodych odpycha od Kościoła... przykre to ale na własne życzenie arcybiskupa!
A co powiedział w kazaniu podczas Mszy w intencji ratowania Stoczni?! Stoczniowcy musicie szukać innego zajęcia!!! Jawna kpina księże arcybiskupie! Więc czego się spodziewać w tej sytuacji? A potem dziwią się, że ludzie odchodzą od kościoła...