Rosyjscy śledczy wszczynają postępowania karne wobec opozycjonistów, którzy w sobotę wyszli na ulice Moskwy - podały niezależne media.
Według radia Echo Moskwy, prokuratorzy twierdzą, że część demonstrantów zachowywała się agresywnie wobec funkcjonariuszy policji. W trakcie sobotnich protestów w stolicy Rosji zatrzymano ponad tysiąc osób.
Moskiewska opozycja demonstruje od trzech tygodni, żądając dopuszczenia swoich przedstawicieli do udziału w wyborach lokalnych władz. Według stołecznych urzędników, protesty są nielegalne. Tydzień wcześniej policja zatrzymała prawie 1400 demonstrantów, a wczoraj 1001 osób, w tym co najmniej 90-ciu nieletnich - podał portal OWD-info.
Wcześniej za udział w pikietach i wiecach oraz za nawoływanie do zorganizowania akcji protestacyjnych moskiewskie sądy skazały na kary krótkotrwałego pozbawienia wolności między innymi liderów opozycji: Aleksieja Nawalnego i Dmitrija Gudkowa. Obrońcy praw człowieka alarmują, że organy ściągania badają, czy część demonstrantów nie naruszyła prawa organizując zamieszki. Za taki czyn można w Rosji trafić na 10 lat do łagru.
Moskiewska opozycja demonstruje od trzech tygodni, żądając dopuszczenia swoich przedstawicieli do udziału w wyborach lokalnych władz. Według stołecznych urzędników, protesty są nielegalne. Tydzień wcześniej policja zatrzymała prawie 1400 demonstrantów, a wczoraj 1001 osób, w tym co najmniej 90-ciu nieletnich - podał portal OWD-info.
Wcześniej za udział w pikietach i wiecach oraz za nawoływanie do zorganizowania akcji protestacyjnych moskiewskie sądy skazały na kary krótkotrwałego pozbawienia wolności między innymi liderów opozycji: Aleksieja Nawalnego i Dmitrija Gudkowa. Obrońcy praw człowieka alarmują, że organy ściągania badają, czy część demonstrantów nie naruszyła prawa organizując zamieszki. Za taki czyn można w Rosji trafić na 10 lat do łagru.