W Nantes we Francji doszło przy okazji marszu „żółtych kamizelek” do starć między grupami zamaskowanych chuliganów a policją.
Około tysiąca ośmiuset osób wzięło udział w manifestacji, którą ruch „żółtych kamizelek” zorganizował po raz czterdziesty czwarty. Jeden funkcjonariusz został ranny, zatrzymano co najmniej dwadzieścia osób.
Między uczestników marszu wmieszało się wiele zamaskowanych, ubranych na czarno agresywnych osób z ruchu „Black Blocs”. Doszło do starć z policją, która użyła gazów łzawiących. Napastnicy zdemolowali kilka sklepów i przystanków autobusowych.
W Nantes zmobilizowano nadzwyczajne siły żandarmerii. Na ulicach pojawiły się samochody z armatkami wodnymi i pojazdy opancerzone. Policja przejęła kilkanaście pojemników z "koktajlem Mołotowa".
Według francuskich ekspertów, w nurcie „Black Blocs”, ruchu, który powstał w Niemczech, można wyróżnić dwie grupy. Jedna to elementy skrajnej prawicy i lewicy oraz zwykli chuligani. Druga grupa skupia studentów wyższych uczelni, osoby zatrudnione w bankach i w administracji. Jedni i drudzy chcą jednego - poprzez demolowanie i destrukcję dążą do zmiany porządku na świecie.
Między uczestników marszu wmieszało się wiele zamaskowanych, ubranych na czarno agresywnych osób z ruchu „Black Blocs”. Doszło do starć z policją, która użyła gazów łzawiących. Napastnicy zdemolowali kilka sklepów i przystanków autobusowych.
W Nantes zmobilizowano nadzwyczajne siły żandarmerii. Na ulicach pojawiły się samochody z armatkami wodnymi i pojazdy opancerzone. Policja przejęła kilkanaście pojemników z "koktajlem Mołotowa".
Według francuskich ekspertów, w nurcie „Black Blocs”, ruchu, który powstał w Niemczech, można wyróżnić dwie grupy. Jedna to elementy skrajnej prawicy i lewicy oraz zwykli chuligani. Druga grupa skupia studentów wyższych uczelni, osoby zatrudnione w bankach i w administracji. Jedni i drudzy chcą jednego - poprzez demolowanie i destrukcję dążą do zmiany porządku na świecie.