Prezydent Bronisław Komorowski odwiedził rannych w jednym ze szpitali. Będzie także na miejscu katastrofy.
Do czołowego zderzenia pociągów doszło w Szczekocinach koło Zawiercia w sobotę tuż przed godz. 21. Pociągi relacji Przemyśl-Warszawa i Warszawa-Kraków zderzyły się czołowo. Jeden z nich jechał nie swoim torem. Zginęło 16 osób, 58 jest rannych.
W nocy prokuratorzy prowadzili wstępną identyfikację zwłok.
Ciało 15 osoby zakleszczone było w jednym z wagonów.
Dr Bartłomiej Gorlewski z SGH powiedział w TVN24, że ten wypadek nie powinien się zdarzyć. - To najgorszy z możliwych wariantów kolizji. Wydaje się, że przy dzisiejszych systemach bezpieczeństwa takie rzeczy nie powinny mieć miejsca - mówił Gorlewski. - Ironią jest fakt, że modernizacja tego odcinka obejmowała zamontowanie nowego specjalnego systemu sterowania ruchem, który miał właśnie zwiększyć bezpieczeństwo.
Wcześniej dyrektor Zachodniopomorskich Przewozów Regionalnych w Szczecinie Andrzej Chańko powiedział, że w prawie 100 procentach przyczyną katastrofy był błąd człowieka.
Lżej ranni wybijali szyby w oknach i wychodzili z wagonów. Pierwsi ratownicy dotarli na miejsce w ciągu kilku minut.
Wśród 58 rannych są obcokrajowcy: Ukraińcy, Hiszpanie i Francuzi.
W nocy na miejscu katastrofy byli premier Donald Tusk oraz ministrowie transportu i spraw wewnętrznych. Premier złożył także kondolencje rodzinom ofiar.
Decyzją prokuratury pracownicy kolei razem ze strażakami usunąć mogą na razie jedynie elektrowóz, pod którym prawdopodobnie znajduje się ciało piętnastej ofiary.
- Dźwigi muszą rozplątać całość, zdjąć z torów i złożyć w możliwie dostępnym miejscu, z którego będzie można później ten złom usunąć - mówi dyrektor kieleckiego zakładu PKP PLK Adam Młodawski. - I przygotowywać linię do udrożnienia.
Akcja podnoszenia najbardziej zniszczonych wagonów potrwa przynajmniej do południa. Wciąż nie wiadomo, kiedy trasa zostanie całkowicie udrożniona.
W nocy prokuratorzy prowadzili wstępną identyfikację zwłok.
Ciało 15 osoby zakleszczone było w jednym z wagonów.
Dr Bartłomiej Gorlewski z SGH powiedział w TVN24, że ten wypadek nie powinien się zdarzyć. - To najgorszy z możliwych wariantów kolizji. Wydaje się, że przy dzisiejszych systemach bezpieczeństwa takie rzeczy nie powinny mieć miejsca - mówił Gorlewski. - Ironią jest fakt, że modernizacja tego odcinka obejmowała zamontowanie nowego specjalnego systemu sterowania ruchem, który miał właśnie zwiększyć bezpieczeństwo.
Wcześniej dyrektor Zachodniopomorskich Przewozów Regionalnych w Szczecinie Andrzej Chańko powiedział, że w prawie 100 procentach przyczyną katastrofy był błąd człowieka.
Lżej ranni wybijali szyby w oknach i wychodzili z wagonów. Pierwsi ratownicy dotarli na miejsce w ciągu kilku minut.
Wśród 58 rannych są obcokrajowcy: Ukraińcy, Hiszpanie i Francuzi.
W nocy na miejscu katastrofy byli premier Donald Tusk oraz ministrowie transportu i spraw wewnętrznych. Premier złożył także kondolencje rodzinom ofiar.
Decyzją prokuratury pracownicy kolei razem ze strażakami usunąć mogą na razie jedynie elektrowóz, pod którym prawdopodobnie znajduje się ciało piętnastej ofiary.
- Dźwigi muszą rozplątać całość, zdjąć z torów i złożyć w możliwie dostępnym miejscu, z którego będzie można później ten złom usunąć - mówi dyrektor kieleckiego zakładu PKP PLK Adam Młodawski. - I przygotowywać linię do udrożnienia.
Akcja podnoszenia najbardziej zniszczonych wagonów potrwa przynajmniej do południa. Wciąż nie wiadomo, kiedy trasa zostanie całkowicie udrożniona.
Dr Bartłomiej Gorlewski z SGH powiedział w TVN24, że ten wypadek nie powinien się zdarzyć. - To najgorszy z możliwych wariantów kolizji. Wydaje się, że przy dzisiejszych systemach bezpieczeństwa takie rzeczy nie powinny mieć miejsca.
Wcześniej dyrektor Zachodniopomorskich Przewozów Regionalnych w Szczecinie, Andrzej Chańko, powiedział, że w prawie 100 procentach przyczyną katastrofy był błąd człowieka.