Umowy na dzierżawę "portówki" były krótsze, a SLD robi "burzę w szklance wody" - to opinia Karola Wasilewskiego, dyrektora Przychodni Portowej w Szczecinie.
Według zachodniopomorskich radnych Sojuszu, marszałek ich oszukał, bo jako powód likwidacji publicznego ZOZ-u i przekazania go spółce pracowniczej zarząd województwa podawał kończącą się umowę dzierżawy budynku przy ul. Energetyków.
Tymczasem SLD twierdzi, że ma dokument, który potwierdza, że dzierżawa była podpisana do 2023 roku. Marszałek Olgierd Geblewicz żąda sprostowania od polityków Sojuszu.
Karol Wasilewski, były skarbnik Platformy Obywatelskiej i dyrektor "portówki" tłumaczy, że to port domagał się w aneksie zapisu, że umowa nie będzie przedłużona. Jak wyjaśnia, zarząd portu od zawsze chciał budynek sprzedać, ale marszałek nie chciał go kupić.
- Port, próbując przymusić marszałka do zakupu tego obiektu, wpisał w aneks, że umowa nie będzie już po raz kolejny przedłużana - mówi Wasilewski.
Skoro port tak nalegał na sprzedaż budynku, to dlaczego, gdy przejęła go spółka i powstał niepubliczny ZOZ, podpisano z nim umowę na 10 lat? Zdaniem Wasilewskiego, nie ma w tym nic podejrzanego.
- Dlaczego port nie sprzedał, tylko znów przedłużył umowę? Bo pewnie sytuacja na rynku nieruchomości jest taka, że dzisiaj nikomu nie opłaca się sprzedawać nieruchomości, jeżeli nie musi tego robić - dodaje dyrektor przychodni.
Czekamy na odpowiedź zarządu portu w tej sprawie.
W 2011 roku radni zachodniopomorskiego sejmiku zdecydowali o przekształceniu Zakładu Opieki Zdrowotnej w placówkę prywatną. Jej obowiązki przejęła spółka powołana przez pracowników portowego ZOZ-u.
Tymczasem SLD twierdzi, że ma dokument, który potwierdza, że dzierżawa była podpisana do 2023 roku. Marszałek Olgierd Geblewicz żąda sprostowania od polityków Sojuszu.
Karol Wasilewski, były skarbnik Platformy Obywatelskiej i dyrektor "portówki" tłumaczy, że to port domagał się w aneksie zapisu, że umowa nie będzie przedłużona. Jak wyjaśnia, zarząd portu od zawsze chciał budynek sprzedać, ale marszałek nie chciał go kupić.
- Port, próbując przymusić marszałka do zakupu tego obiektu, wpisał w aneks, że umowa nie będzie już po raz kolejny przedłużana - mówi Wasilewski.
Skoro port tak nalegał na sprzedaż budynku, to dlaczego, gdy przejęła go spółka i powstał niepubliczny ZOZ, podpisano z nim umowę na 10 lat? Zdaniem Wasilewskiego, nie ma w tym nic podejrzanego.
- Dlaczego port nie sprzedał, tylko znów przedłużył umowę? Bo pewnie sytuacja na rynku nieruchomości jest taka, że dzisiaj nikomu nie opłaca się sprzedawać nieruchomości, jeżeli nie musi tego robić - dodaje dyrektor przychodni.
Czekamy na odpowiedź zarządu portu w tej sprawie.
W 2011 roku radni zachodniopomorskiego sejmiku zdecydowali o przekształceniu Zakładu Opieki Zdrowotnej w placówkę prywatną. Jej obowiązki przejęła spółka powołana przez pracowników portowego ZOZ-u.