Kuratorium oświaty za późno zareagowało na przypadki prześladowania uczniów przez kolegów - tak sytuację w Szkole Podstawowej nr 63 w Szczecinie skomentowała Urszula Pańka.
Miejska radna PO, nauczycielka i dyrektorka Zachodniopomorskiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli powiedziała że, urzędnicy zauważyli problem, dopiero gdy rodzice powiadomili radnych i media.
- Moim zdaniem, jeśli coś złego się dzieje, to dziecko zgłasza problem. Najpierw wychowawczyni, potem rodzicowi. Rodzic przychodzi do wychowawcy, idą do dyrektora. Jest pedagog. Ten krzyk rodziców był, kiedy byli już bezsilni. Piszą o sprawie do państwa, do kuratorium, do nas radnych. Co się stało, kiedy fakty miały miejsce i dlaczego kuratorium ocenia negatywnie pracę dyrektora i nie odwołuje go lub przynajmniej nie zawiesza na jakiś czas? - pytała Pańka.
Według radnej "to niewytłumaczalne", że nie zareagowali też ani nauczyciele ani dyrekcja.
- To dla mnie jakieś science fiction. Nie rozumiem tego. Obowiązkiem nas nauczycieli jest czuwanie i obserwowanie dziecka. Większość z nas nauczycieli widzi, że dziecko inaczej się zachowuje, jest alienowane w grupie. My jako dyrektorzy powinniśmy rozmawiać też z uczniami. Mamy też w szkole pedagogów - dodaje radna.
Zdaniem Urszuli Pańki, takie incydenty pokazują, że szwankuje system kształcenia nauczycieli. W ocenie radnej trzeba m.in. wprowadzić więcej zajęć praktycznych na studiach i zaostrzyć kryteria doboru kadry pedagogicznej.
Kuratorium Oświaty w Szczecinie skontrolowało SP nr 63 po skargach rodziców, którzy alarmowali, że od dwóch lat agresywny uczeń bije ich dzieci. Gdy dziennikarze opisali problem, zgłosiła się do nas inna matka. Jej prześladowana przez rówieśników córka nie wytrzymała presji i trafiła do szpitala. Inspektorzy potwierdzili, że szkoła nie zapewniła uczniom pełnego bezpieczeństwa i pomocy. Nakazali wprowadzić plan naprawczy. Dyrekcję szkoły oceni teraz wydział oświaty urzędu miasta.
Posłuchaj rozmowy i zobacz wideo.
- Moim zdaniem, jeśli coś złego się dzieje, to dziecko zgłasza problem. Najpierw wychowawczyni, potem rodzicowi. Rodzic przychodzi do wychowawcy, idą do dyrektora. Jest pedagog. Ten krzyk rodziców był, kiedy byli już bezsilni. Piszą o sprawie do państwa, do kuratorium, do nas radnych. Co się stało, kiedy fakty miały miejsce i dlaczego kuratorium ocenia negatywnie pracę dyrektora i nie odwołuje go lub przynajmniej nie zawiesza na jakiś czas? - pytała Pańka.
Według radnej "to niewytłumaczalne", że nie zareagowali też ani nauczyciele ani dyrekcja.
- To dla mnie jakieś science fiction. Nie rozumiem tego. Obowiązkiem nas nauczycieli jest czuwanie i obserwowanie dziecka. Większość z nas nauczycieli widzi, że dziecko inaczej się zachowuje, jest alienowane w grupie. My jako dyrektorzy powinniśmy rozmawiać też z uczniami. Mamy też w szkole pedagogów - dodaje radna.
Zdaniem Urszuli Pańki, takie incydenty pokazują, że szwankuje system kształcenia nauczycieli. W ocenie radnej trzeba m.in. wprowadzić więcej zajęć praktycznych na studiach i zaostrzyć kryteria doboru kadry pedagogicznej.
Kuratorium Oświaty w Szczecinie skontrolowało SP nr 63 po skargach rodziców, którzy alarmowali, że od dwóch lat agresywny uczeń bije ich dzieci. Gdy dziennikarze opisali problem, zgłosiła się do nas inna matka. Jej prześladowana przez rówieśników córka nie wytrzymała presji i trafiła do szpitala. Inspektorzy potwierdzili, że szkoła nie zapewniła uczniom pełnego bezpieczeństwa i pomocy. Nakazali wprowadzić plan naprawczy. Dyrekcję szkoły oceni teraz wydział oświaty urzędu miasta.
Posłuchaj rozmowy i zobacz wideo.