- To był tydzień ciężkiej i mozolnej pracy, kucia w betonie, cięcia prętów i ogromnej grubości stali - opowiadał Kuropatnicki. - Jak zaczęliśmy zrywać podłogę i zobaczyliśmy, że jest w nienaruszonym stanie, to pomyśleliśmy, że to 90 proc. sukcesu, bo to oznaczało, że nikt wcześniej nie mógł się tam dokopać.
Jeden z archeologów, dr Marcin Peterleitner dodawał, że kapsuła jest świetnie zachowana i mogłaby w tamtym miejscu przeleżeć setki lat. - To jest metalowa tuba, dosyć dużych rozmiarów. Była dobrze zabezpieczona, także w tej betonowej ścianie: w sterylnych i suchych warunkach.
Po otwarciu kapsuły okazało się, że znajdują się w niej m.in. niemieckie monety, gazety, zdjęcia, a także odezwa do przyszłych mieszkańców Falkenburga, czyli dzisiejszego Złocieńca.
- To ciężar historii, który teraz spoczywa na mnie i naszym mieście. To rzeczy, które trzeba szanować i czerpać z nich naukę. Na pewno jest to po to, by móc zobaczyć, przenieść się w tamte lata i dotknąć tamtej historii - uważa burmistrz Złocieńca Krzysztof Zacharzewski.
Znalezione dokumenty zostaną teraz przetłumaczone i zakonserwowane, a następnie udostępnione mieszkańcom Złocieńca. Natomiast władze miasta nie wykluczają, że pewnego dnia stworzą własną kapsułę czasu, dla przyszłych mieszkańców Złocieńca.