Mija 7 lat od katastrofy samolotu, który rozbił się pod Smoleńskiem. 10 kwietnia 2010 roku o poranku, na antenie Radia Szczecin nadawane było wyjazdowe wydanie programu "Migawka". Kiedy jednak pojawiły się niepokojące doniesienia dotyczące katastrofy o 9:34 przerwaliśmy nasz program.
- Pamiętam, że przeglądając informacje agencyjne spokojnie czekałam na relacje. Po godzinie 9-tej, po przeczytanym serwisie poszłam na papierosa. Pamiętam, że jeszcze przed wyjściem spojrzałam w komputer, pojawiła się informacja, że delegacja wraz z prezydentem wylądowała, że za chwilę pojadą na uroczystości, czyli, że w następnym serwisie podam tę informację... - wspomina Arabska-Szmajdzińska.
Jak się jednak okazało kilka minut później, informacja była tzw. gotowcem, który został wyemitowany bez weryfikacji. Tymczasem kolejne agencje publikowały coraz bardziej niepokojące depesze ze Smoleńska.
- Na początku informacje były minimalne i rozbieżne, chaos nieprawdopodobny. Kiedy pojawiła się lista nazwisk, kiedy na antenie musieliśmy wyczytywać te nazwiska, kiedy zatrzymaliśmy się przy jednym: Sebastian Karpiniuk, ówczesny poseł Platformy Obywatelskiej, który znalazł się na pokładzie... No i właśnie: wyczytywanie tych nazwisk to był koszmar! - przypomina sobie Anna Arabska-Szmajdzińska.
Ramówka Radia Szczecin od razu uległa zmianie. Wszystkie najświeższe informacje ze Smoleńska przekazywaliśmy naszym słuchaczom na bieżąco, a muzykę zastąpiły rozmowy z ekspertami.
Katastrofa tupolewa była największą tragedią w powojennej historii Polski. W drodze na uroczystości rocznicowe Zbrodni Katyńskiej zginęło 96 osób, wśród nich m.in. ówczesny prezydent RP Lech Kaczyński z małżonką, ostatni prezydent Polski na uchodźstwie, Ryszard Kaczorowski, a także politycy i przedstawiciele organizacji zaproszonych do udziału w uroczystościach w Katyniu.