O godzinie 10.30 rozpoczęło się posiedzenie szczecińskiego Sądu Rejonowego w sprawie sekretarza generalnego Platformy Obywatelskiej Stanisława Gawłowskiego.
Chodzi o tak zwaną aferę melioracyjną w czasach, gdy był on wiceministrem środowiska za rządów koalicji PO-PSL. Miał wówczas przyjąć łapówkę w wysokości 175 tysięcy złotych oraz zegarki o wartości prawie 25 tys. zł.
Dziennikarze mogli wejść do budynku Sądu Rejonowego dopiero po tym, jak posiedzenie ruszyło. Przed sądem jest kilkadziesiąt osób, politycy PO i członkowie Komitetu Obrony Demokracji. Domagają się wypuszczenia Stanisława Gawłowskiego.
Według prokuratury istnieje realna obawa matactwa w śledztwie, w którym polityk PO podejrzany jest m.in. o korupcję. W piątek prokuratura zatrzymała bowiem też teściów pasierba Gawłowskiego i biznesmena, który wygrywał przetargi w Zachodniopomorskim Zarządzie Melioracji, a zarazem handlował apartamentami w Chorwacji. Z kolei akt notarialny jednego z apartamentów znaleziono w koszalińskim domu Gawłowskiego, a wystawiony był właśnie na teściów jego pasierba. To zdaniem prokuratury forma łapówki. Gdyby Gawłowski wyszedł, wszyscy mogliby ustalić wspólne zeznania.
Według Romana Giertycha - obrońcy Gawłowskiego, do sądu wpłynęło 137 poręczeń osobistych od dawnych działaczy opozycji demokratycznej oraz prawie wszystkich parlamentarzystów PO.