Rząd o nas zapomniał, nie mamy za co żyć - mówili taksówkarze, którzy protestowali we wtorek w Szczecinie. Jak przekonywali - nie zostali objęci żadną pomocą w ramach Tarczy Antykryzysowej.
Kilkudziesięciu taksówkarzy spotkało się na Wałach Chrobrego w Szczecinie. Później przejechali przed Urzędem Wojewódzkim; dalej przez centrum dojechali przed siedzibę Prawa i Sprawiedliwości przy ul. Mickiewicza.
Na finansowe wsparcie państwa mogli liczyć podczas pierwszej fali epidemii. Teraz już nie - twierdzą.
- Nie mamy na opłaty, na utrzymanie samochodów, na utrzymanie rodzin... Z tego się utrzymujemy. Nie dostaliśmy żadnej pomocy oprócz pierwszej "Tarczy" - 5 tysięcy złotych "postojowego" i zawieszenia ZUS. Żeby zarobić 200 złotych, nawet 150 złotych - trzeba jeździć po 12 godzin na dobę. - Chyba ktoś o nas zapomniał. To, tak naprawdę 50-60 proc. naszego miesięcznego dochodu - mówili taksówkarze.
- Nie działają restauracje, kina, teatry, puby... Studentów nie ma, bo większość z nich uczy się online. Ograniczona została też działalność szkół, klubów, wesel... To byli nasi klienci - zaznaczył Janusz Merz, "przedstawiciel większości szczecińskich taksówkarzy" - jak się przedstawił.
- Trzeba szukać innej pracy - dodał kolejny z taksówkarzy.
Taksówkarze przypominali także, że "lex uber" nie weszło jeszcze w życie i także odbiera im klientów. To ustawa regulująca pracę takich przewoźników jak np. Uber czy Bolt.
Na finansowe wsparcie państwa mogli liczyć podczas pierwszej fali epidemii. Teraz już nie - twierdzą.
- Nie mamy na opłaty, na utrzymanie samochodów, na utrzymanie rodzin... Z tego się utrzymujemy. Nie dostaliśmy żadnej pomocy oprócz pierwszej "Tarczy" - 5 tysięcy złotych "postojowego" i zawieszenia ZUS. Żeby zarobić 200 złotych, nawet 150 złotych - trzeba jeździć po 12 godzin na dobę. - Chyba ktoś o nas zapomniał. To, tak naprawdę 50-60 proc. naszego miesięcznego dochodu - mówili taksówkarze.
- Nie działają restauracje, kina, teatry, puby... Studentów nie ma, bo większość z nich uczy się online. Ograniczona została też działalność szkół, klubów, wesel... To byli nasi klienci - zaznaczył Janusz Merz, "przedstawiciel większości szczecińskich taksówkarzy" - jak się przedstawił.
- Trzeba szukać innej pracy - dodał kolejny z taksówkarzy.
Taksówkarze przypominali także, że "lex uber" nie weszło jeszcze w życie i także odbiera im klientów. To ustawa regulująca pracę takich przewoźników jak np. Uber czy Bolt.
Dodaj komentarz 3 komentarze
Warto przypomnieć słynną sytuację z połowy tego roku, gdy szczecińska taksówka miała na tylnej szybie napis: "Jarek, czemu nie poleciałeś z bratem" oraz wizerunek drzewa i samolotu....
jaki trzeba mieć straszny charakter, żeby wspominać takie napisy i jeszcze im "przytakiwać"
obojętnie kogo by dotyczyły
Jak żyć w kraju z takimi ludzmi...
A taksówkarz, to zawód, który każdy wybiera jak mu sie nie chce nic innego robić, tylko wozić dupę i być szefem samemu sobie. Więc jak kazdy szef, trzeba wliczac ryzyko danego biznesu.
Może to wina premiera albo najlpeiej papieża od razu, że pandemia jest i "młodzież nie jezdzi tkasówkami"
Jak jesteś taki pełen nienawiści do wszystkiego i wszystkich, to człowieku odpuść sobie komentarze na poważnych forach. Dla takich jak Ty jest "pudelek.pl" :]
nie piszcie proszę głupot !