Nikt dotąd w historii tego nie zrobił, ale alpinista ze Szczecina planuje to zmienić - Marcin "Yeti" Tomaszewski chce jako pierwszy na świecie wytyczyć zimą nowy szlak na skalnym urwisku dziewiczej ściany na Grenlandii. To jeden z niewielu tematów, którego nie wyszukacie w internecie. Nikt wcześniej nie eksplorował tych rejonów, więc nikt o tym nie pisał.
W weekend wspinacz tzw. bigwallowy, czyli wielkościanowy - Marcin Tomaszewski wraz z kolegą Pawłem Hałdasiem wyruszyli do Danii. Stamtąd helikopterem do miasta Uummannaq, na zachodnim wybrzeżu Grenlandii.
Przed nimi bardzo trudna technicznie wspinaczka po pionowej - mierzącej ponad 1000 metrów ścianie - przy minus 35 stopniach w skali Celsjusza i przy niezwykle krótkich obecnie, bo 6-godzinnych dniach. I tak przez blisko trzy tygodnie.
Biwakowanie odbywa się w hamakach zawieszonych nad przepaścią.
- Pod nami przepaść, namiot jest podwieszony na hakach wbitych w ścianę, zawsze musi być kilka punktów dla bezpieczeństwa. Wszystkie czynności, od jedzenia po czynności fizjologiczne, które są bardzo karkołomne w takich okolicznościach poprzez wspinaczkę, topienie śniegu muszą być dobrze przemyślane - podkreśla.
To pociągające, bo nikt jeszcze tego nie robił zimą na Grenlandii - mówi "Yeti".
- Bardzo ważne dla mnie jest zobaczenie czegoś, czego nie mogę znaleźć jeszcze w internecie, bo nie byłem w stanie wygoogle'ować informacji "wspinanie zimą na Grenlandii". To dla mnie ma największą wartość, to, czego nie ma jeszcze w sieci, to, co sam mogę odkryć i podzielić się z ludźmi - zaznacza "Yeti".
Marcin Tomaszewski wyrusza na Grenlandię po raz kolejny. Zimą po raz pierwszy. M.in. w 2017 roku "Yeti" zdobył skalne ściany na wyspie Agpad desantując się z pokładu jachtu Berg. Teraz fiordy są skute lodem.
Przed nimi bardzo trudna technicznie wspinaczka po pionowej - mierzącej ponad 1000 metrów ścianie - przy minus 35 stopniach w skali Celsjusza i przy niezwykle krótkich obecnie, bo 6-godzinnych dniach. I tak przez blisko trzy tygodnie.
Biwakowanie odbywa się w hamakach zawieszonych nad przepaścią.
- Pod nami przepaść, namiot jest podwieszony na hakach wbitych w ścianę, zawsze musi być kilka punktów dla bezpieczeństwa. Wszystkie czynności, od jedzenia po czynności fizjologiczne, które są bardzo karkołomne w takich okolicznościach poprzez wspinaczkę, topienie śniegu muszą być dobrze przemyślane - podkreśla.
To pociągające, bo nikt jeszcze tego nie robił zimą na Grenlandii - mówi "Yeti".
- Bardzo ważne dla mnie jest zobaczenie czegoś, czego nie mogę znaleźć jeszcze w internecie, bo nie byłem w stanie wygoogle'ować informacji "wspinanie zimą na Grenlandii". To dla mnie ma największą wartość, to, czego nie ma jeszcze w sieci, to, co sam mogę odkryć i podzielić się z ludźmi - zaznacza "Yeti".
Marcin Tomaszewski wyrusza na Grenlandię po raz kolejny. Zimą po raz pierwszy. M.in. w 2017 roku "Yeti" zdobył skalne ściany na wyspie Agpad desantując się z pokładu jachtu Berg. Teraz fiordy są skute lodem.