Szczeciński zespół wygrał z Lechem 2:1 w pierwszym meczu rundy jesiennej ekstraklasy.
W 20. minucie Łukasz Zwoliński otrzymał podanie od Patryka Małeckiego, który chwilę wcześniej zastąpił na boisku kontuzjowanego Takafumi Akahoshiego. Napastnik szczecinian wbiegł w pole karne i ze stoickim spokojem pokonał Jasmina Buricia.
Pogoń nie cieszyła się jednak z prowadzenia długo. Po sześciu minutach było już 1:1. Były gracz Portowców Marcin Robak doskonałym podaniem obsłużył Darko Jevticia i ten pokonał Dawida Kudłę. Kiedy wydawało się, że mistrz nabierze rozpędu podopieczni Czesława Michniewicza znów wyszli na prowadzenie. Bramkę głową strzelił powracający z wypożyczenia do Włoch Mateusz Lewandowski. Do przerwy szczecinianie prowadzili 2:1.
W drugiej połowie Lech miał przewagę, ale Pogoń, w której debiutowało dwóch środkowych obrońców - Jarosław Fojut i Jakub Czerwiński mądrze się broniła. I dowiozła sensacyjne zwycięstwo do końca.
Z gry swoich podopiecznych był zadowolony trener Czesław Michniewicz. Szkoleniowiec zapewnia jednak, że nie zamierza popadać w samozachwyt. Ostrzega przed tym również zawodników.
- Cieszymy się bardzo, ale też mamy świadomość, że to jest tylko jeden z 29 meczów. Powiedziałem swoim zawodnikom, że ten mecz, bardzo ważny, już jest za nami. Mamy trzy punkty, ale ta wygrana nie wystarczy nam do awansu do pierwszej ósemki - mówił Michniewicz.
Trener szczególnie wyróżnił debiutujących obrońców - Jarosława Fojuta i Jakuba Czerwińskiego oraz pomocnika Patryka Małeckiego.
- Wyrazy olbrzymiego szacunku dla Patryka. Cieszę się, że zniósł dużą presję, bo nie od dzisiaj jest w Poznaniu wygwizdywany. Po ośmiu miesiącach wrócił z przytupem i życzymy sobie takiego Patryka w kolejnych meczach - podkreślał szkoleniowiec.
Spotkanie z Lechem było pierwszym meczem w Ekstraklasie dla obrońcy Pogoni, Jakuba Czerwińskiego.
- Podchodziłem do tego zmotywowany, ale spokojnie. Nie robiła na mnie wrażenia ta otoczka, bo nie ukrywam, że jeśli chodzi o atmosferę to między pierwszą ligą, a Ekstraklasą jest ogromny przeskok - mówił Czerwiński.
W składzie Lecha znalazł się Marcin Robak, który do niedawna grał dla "Portowców". Mimo asysty przy bramce dla "Kolejorza", nie był zadowolony ze swojego występu.
- To jest początek sezonu. Wiadomo, że kibice i trenerzy chcieliby żebym od razu strzelał, ale czasami początki są ciężkie. Mam nadzieję, że w następnych meczach drużyna będzie wygrywać, a ja będę pomagał - mówił napastnik.
W czasie meczu kontuzji nabawił się Takafumi Akahoshi i raczej nie zagra w meczu ze Śląskiem Wrocław, który odbędzie się za tydzień w Szczecinie.
- Cieszymy się bardzo, ale też mamy świadomość, że to jest tylko jeden z 29 meczów. Powiedziałem swoim zawodnikom, że ten mecz, bardzo ważny, już jest za nami. Mamy trzy punkty, ale ta wygrana nie wystarczy nam do awansu do pierwszej ósemki - mówił Michni
- Wyrazy olbrzymiego szacunku dla Patryka. Cieszę się, że zniósł dużą presję, bo nie od dzisiaj jest w Poznaniu wygwizdywany. Po ośmiu miesiącach wrócił z przytupem i życzymy sobie takiego Patryka w kolejnych meczach - podkreślał szkoleniowiec.
- Podchodziłem do tego zmotywowany, ale spokojnie. Nie robiła na mnie wrażenia ta otoczka, bo nie ukrywam, że jeśli chodzi o atmosferę to między pierwszą ligą, a Ekstraklasą jest ogromny przeskok - mówił Czerwiński.