Zwycięstwem Matta Ludwiga zakończył się konkurs skoku o tyczce podczas lekkoatletycznego memoriału Władysława Komara i Tadeusza Ślusarskiego w Międzyzdrojach.
Amerykanin w najlepszej próbie pokonał poprzeczkę zawieszoną na wysokości 5,65 m. Najlepszy z Polaków - Paweł Wojciechowski, zakończył zawody na 3. pozycji.
- Z trenerem zdecydowaliśmy, że przy tych warunkach, gdzie widzieliśmy co się dzieje przed konkursem, zdecydowaliśmy, że pójdziemy na krótki rozbieg. I to jest taki trochę śmiech przez łzy, bo krótki rozbieg nie pozwala na skakanie wyżej niż 5,50-5,60 m - mówił Wojciechowski.
Czwarty był Piotr Lisek (5,50 m), a Robert Sobera nie zaliczył żadnej wysokości.
Piotr Lisek przyznał, że w Międzyzdrojach walczył nie tylko z rywalami.
- To była walka z pogodą, tyczka była bardzo miękka, w takich warunkach jest ona wymagająca dla mnie, bo jestem dość dużym facetem. To też jest brzemię, które muszę nosić; przez kilogramy. Dzisiaj trzeba było czerpać dużo radości ze skakania, z tego, że mogliśmy się tutaj zebrać, że to się udało, bo deszcz i wiatr... Cieszę się, że kibice byli ze mną, ze wytrzymaliście tyle czasu tutaj z nami i myślę, że wam się podobało. Przynajmniej takie głosy dochodzą z trybun - powiedział Lisek.
W konkursie pchnięcia kulą wystartowali artyści, byli sportowcy oraz przyjaciele tragicznie zmarłych mistrzów olimpijskich: m.in. Andrzej Supron, aktor Zbigniew Buczkowski, Andrzej Tomanek z kabaretu OTTO i Jakub Ślusarski - syn tragicznie zmarłego Tadeusza Ślusarskiego. Zwyciężył były maratończyk Antoni Niemczak.
Wśród gości mityngu byli między innymi Jacek Wszoła, Patryk Dobek i prezes PZLA Henryk Olszewski.
- Z trenerem zdecydowaliśmy, że przy tych warunkach, gdzie widzieliśmy co się dzieje przed konkursem, zdecydowaliśmy, że pójdziemy na krótki rozbieg. I to jest taki trochę śmiech przez łzy, bo krótki rozbieg nie pozwala na skakanie wyżej niż 5,50-5,60 m - mówił Wojciechowski.
Czwarty był Piotr Lisek (5,50 m), a Robert Sobera nie zaliczył żadnej wysokości.
Piotr Lisek przyznał, że w Międzyzdrojach walczył nie tylko z rywalami.
- To była walka z pogodą, tyczka była bardzo miękka, w takich warunkach jest ona wymagająca dla mnie, bo jestem dość dużym facetem. To też jest brzemię, które muszę nosić; przez kilogramy. Dzisiaj trzeba było czerpać dużo radości ze skakania, z tego, że mogliśmy się tutaj zebrać, że to się udało, bo deszcz i wiatr... Cieszę się, że kibice byli ze mną, ze wytrzymaliście tyle czasu tutaj z nami i myślę, że wam się podobało. Przynajmniej takie głosy dochodzą z trybun - powiedział Lisek.
W konkursie pchnięcia kulą wystartowali artyści, byli sportowcy oraz przyjaciele tragicznie zmarłych mistrzów olimpijskich: m.in. Andrzej Supron, aktor Zbigniew Buczkowski, Andrzej Tomanek z kabaretu OTTO i Jakub Ślusarski - syn tragicznie zmarłego Tadeusza Ślusarskiego. Zwyciężył były maratończyk Antoni Niemczak.
Wśród gości mityngu byli między innymi Jacek Wszoła, Patryk Dobek i prezes PZLA Henryk Olszewski.