Informację o proteście głodowym lekarzy rezydentów przedstawia w czwartek w Sejmie rząd. Wnioskował o to Klub Parlamentarny PO. W środę nie doszło do porozumienia młodych lekarzy z rządem i rezydenci kontynuują głodówkę w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Poseł Bartosz Arłukowicz z Platformy Obywatelskiej, przedstawiciel wnioskodawców, żądał z mównicy sejmowej rozwiązania problemu protestujących młodych lekarzy.
- Żądamy od pani premier skutecznego rozwiązania problemu głodujących rezydentów. Żądamy rzetelnej propozycji. Żądamy posiedzenia rządu w tej sprawie, dlatego że mamy do czynienia z sytuacją taką, że minister zdrowia znika, abdykuje w tej sprawie, a pani premier jest osobą całkowicie bezradną - mówił Arłukowicz.
W przyszłym roku wynagrodzenia dla lekarzy-rezydentów mają wynieść o 40 procent więcej niż w 2015 roku, za rządów PO-PSL - takie zapewnienie złożył minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. Podkreślił, że rząd proponuje lekarzom, którzy po studiach wybiorą określoną, tzw. priorytetową specjalizację, miesięczny, 1200-złotowy dodatek motywacyjny.
- Mogę stwierdzić jednoznacznie, że na koniec 2021 roku nie będzie w Polsce lekarza rezydenta, który zarabiałby mniej niż 5250 złotych. To o ponad dwa tysiące złotych więcej niż obecna pensja minimalna rezydenta wynikająca z rozporządzenia - mówił Radziwiłł.
Szef sejmowej komisji zdrowia Bartosz Arłukowicz zwołał posiedzenie na piątek w szpitalu, gdzie protestują lekarze-rezydenci. Mówił, że oczekuje obecności premier Beaty Szydło.
- Jutro jest wyjazdowe posiedzenie komisji zdrowia. Pani premier, nie odpuścimy pani tego. Jutro o godzinie 10 widzimy się u rezydentów w szpitalu. Pani premier ma tam z nami być. Nie tak jak dzisiaj pusty fotel. My z ministrem Radziwiłłem nie mamy już o czym rozmawiać, nie mamy do niego żadnych oczekiwań. Pani premier, oczekujemy jutro w szpitalu wśród rezydentów. Powiadomiłem i zaprosiłem także Kancelarię Prezydenta. Dość waszego ignorowania tego problemu - mówił Arłukowicz.
Lekarze rezydenci, zrzeszeni w Porozumieniu Rezydentów OZZL, prowadzą protest głodowy od 2 października. W środę na kilka godzin zawiesili protest, na czas rozmów z premier Beatą Szydło. Rezydenci nie przyjęli propozycji szefowej rządu, która zaoferowała utworzenie roboczego zespołu i wspólną pracę nad wzrostem finansowania służby zdrowia oraz podwyżkami wynagrodzeń.
- To jest uczciwa oferta. Nigdy do tej pory nie zdarzyło się, żeby jakikolwiek przedstawiciel jakiegokolwiek zawodu został zaproszony przez rząd do wypracowania kierunkowych rozwiązań - mówiła szefowa rządu.
Odpowiedzią lekarzy na ofertę premier było wznowienie głodówki. Przewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL Damian Patecki powiedział, że propozycje strony rządowej w sprawie podwyżek dla młodych lekarzy dotyczą tylko niektórych medyków.
- W Polsce mamy 17 tysięcy lekarzy rezydentów, zaś podwyżka jest proponowana tylko i wyłącznie nowym pracownikom, czyli mniej więcej około 1500 osobom. Dlaczego podwyżkę mają dostać tylko nowi pracownicy, a obecni nie? To jest niesprawiedliwe, krzywdzące i niezgodne z duchem Kodeksu pracy - ocenił Patecki.
Lekarze rezydenci domagają się między innymi wzrostu nakładów na ochronę zdrowia do 6,8 procent PKB w ciągu trzech lat, a w ciągu 10 lat do dziewięciu procent PKB. Chcą też skrócenia kolejek, zmniejszenia biurokracji oraz poprawy warunków pracy i podwyżek wynagrodzeń do dwóch średnich krajowych dla lekarza bez specjalizacji.
- Żądamy od pani premier skutecznego rozwiązania problemu głodujących rezydentów. Żądamy rzetelnej propozycji. Żądamy posiedzenia rządu w tej sprawie, dlatego że mamy do czynienia z sytuacją taką, że minister zdrowia znika, abdykuje w tej sprawie, a pani premier jest osobą całkowicie bezradną - mówił Arłukowicz.
W przyszłym roku wynagrodzenia dla lekarzy-rezydentów mają wynieść o 40 procent więcej niż w 2015 roku, za rządów PO-PSL - takie zapewnienie złożył minister zdrowia Konstanty Radziwiłł. Podkreślił, że rząd proponuje lekarzom, którzy po studiach wybiorą określoną, tzw. priorytetową specjalizację, miesięczny, 1200-złotowy dodatek motywacyjny.
- Mogę stwierdzić jednoznacznie, że na koniec 2021 roku nie będzie w Polsce lekarza rezydenta, który zarabiałby mniej niż 5250 złotych. To o ponad dwa tysiące złotych więcej niż obecna pensja minimalna rezydenta wynikająca z rozporządzenia - mówił Radziwiłł.
Szef sejmowej komisji zdrowia Bartosz Arłukowicz zwołał posiedzenie na piątek w szpitalu, gdzie protestują lekarze-rezydenci. Mówił, że oczekuje obecności premier Beaty Szydło.
- Jutro jest wyjazdowe posiedzenie komisji zdrowia. Pani premier, nie odpuścimy pani tego. Jutro o godzinie 10 widzimy się u rezydentów w szpitalu. Pani premier ma tam z nami być. Nie tak jak dzisiaj pusty fotel. My z ministrem Radziwiłłem nie mamy już o czym rozmawiać, nie mamy do niego żadnych oczekiwań. Pani premier, oczekujemy jutro w szpitalu wśród rezydentów. Powiadomiłem i zaprosiłem także Kancelarię Prezydenta. Dość waszego ignorowania tego problemu - mówił Arłukowicz.
Lekarze rezydenci, zrzeszeni w Porozumieniu Rezydentów OZZL, prowadzą protest głodowy od 2 października. W środę na kilka godzin zawiesili protest, na czas rozmów z premier Beatą Szydło. Rezydenci nie przyjęli propozycji szefowej rządu, która zaoferowała utworzenie roboczego zespołu i wspólną pracę nad wzrostem finansowania służby zdrowia oraz podwyżkami wynagrodzeń.
- To jest uczciwa oferta. Nigdy do tej pory nie zdarzyło się, żeby jakikolwiek przedstawiciel jakiegokolwiek zawodu został zaproszony przez rząd do wypracowania kierunkowych rozwiązań - mówiła szefowa rządu.
Odpowiedzią lekarzy na ofertę premier było wznowienie głodówki. Przewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL Damian Patecki powiedział, że propozycje strony rządowej w sprawie podwyżek dla młodych lekarzy dotyczą tylko niektórych medyków.
- W Polsce mamy 17 tysięcy lekarzy rezydentów, zaś podwyżka jest proponowana tylko i wyłącznie nowym pracownikom, czyli mniej więcej około 1500 osobom. Dlaczego podwyżkę mają dostać tylko nowi pracownicy, a obecni nie? To jest niesprawiedliwe, krzywdzące i niezgodne z duchem Kodeksu pracy - ocenił Patecki.
Lekarze rezydenci domagają się między innymi wzrostu nakładów na ochronę zdrowia do 6,8 procent PKB w ciągu trzech lat, a w ciągu 10 lat do dziewięciu procent PKB. Chcą też skrócenia kolejek, zmniejszenia biurokracji oraz poprawy warunków pracy i podwyżek wynagrodzeń do dwóch średnich krajowych dla lekarza bez specjalizacji.
Poseł Bartosz Arłukowicz z Platformy Obywatelskiej, przedstawiciel wnioskodawców, żądał z mównicy sejmowej rozwiązania problemu protestujących młodych lekarzy.
- Mogę stwierdzić jednoznacznie, że na koniec 2021 roku nie będzie w Polsce lekarza rezydenta, który zarabiałby mniej niż 5250 złotych - mówił minister zdrowia Konstanty Radziwiłł.
Szef sejmowej komisji zdrowia Bartosz Arłukowicz zwołał posiedzenie na piątek w szpitalu, gdzie protestują lekarze-rezydenci. Mówił, że oczekuje obecności premier Beaty Szydło.