Do Prokuratury Krajowej trafiło doniesienie w sprawie nielegalnego składowania odpadów z oczyszczalni "Czajka". Złożyli je Ireneusz Stachowiak, prezes Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Toruniu i Dariusz Ciesielczyk, wójt gminy Jeziora Wielkie w Województwie Kujawsko-Pomorskim.
Mieszkańcy wielokrotnie uskarżali się na fetor, bo - jak mówił Dariusz Ciesielczyk - często zdarzało się, że nocą odpady były zwożone, w dzień "przyorywane”. Wójt powiedział, że zgłaszał to już na policję i do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
Ireneusz Stachowiak mówił, że nie ma pewności, że te odpady są w warszawskiej oczyszczalni "Czajka", ale wiele na to wskazuje.
Jak mówił prezes toruńskiego WFOŚiGW, firma, która prowadzi działalność na terenie miejscowości Wójcin w gminie Jeziora Wielkie ma podpisaną umowę z "Czajką". Informację, że jedna z firm utylizuje odpady właśnie w tej miejscowości zamieściła też na swojej stronie spółka MPWiK.
Jak mówił Ireneusz Stachowiak - zasypywanie odpadów odbywa się na gruntach prywatnych, dlatego tylko prokuratura może to skontrolować.
Wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta zapowiedział, że złoży we wtorek wniosek, aby wszystkie postępowania prokuratorskie w sprawie "Czajki" były pod specjalnym nadzorem Prokuratury Krajowej. Jak zaznaczył wiceminister, sprawa "Czajki" przestaje być sprawą lokalną, a staje się ogólnokrajową. Objęcie jej specjalnym nadzorem ułatwi przepływ informacji.
Prokuratura Warszawa Praga wszczęła postępowanie w sprawie niegospodarności wielkich rozmiarów w oczyszczalni "Czajka" w związku z rozbudową oczyszczalni i budową spalarni. CBA analizuje dokumenty dotyczące spalarni. Trwa także śledztwo prokuratorskie w sprawie awarii kolektorów ściekowych, na skutek której nieczystości były zrzucane do Wisły.
Spalarnia odpadów w oczyszczalni "Czajka" nie działa od grudnia. Dziennie powstaje 380 ton osadu pościekowego. Jest on odbierany przez zewnętrzne firmy, które mają odpad utylizować.
Dodaj komentarz 4 komentarze
Prezydent Warszawy.
Truciciel wielkich rzek i ... Jezior.
Czyli MPWiK podpisało umowę, w której nie zawarało klauzuli o kontroli utylizowanych odpadów, które równie dobrze mogłyby być z powrotem wrzucane do Wisły?
niezły ten FETOR od nowo wybranego Prezydenta W-wy ! PO-rażka
A kto podpisuje umowy z zakładami utylizacji z klauzulą kontroli? W umowie taki zakład obliguje się do utylizacji i tyle, to że urzędy nie potrafią takich zakładów kontrolować na bieżąco to już nie wina Warszawy. Za Lecha Kaczyńskiego przez całą kadencje ścieki leciały do Wisly, także jego jak najbardziej można nazwać wielkim trucicielem.