Tak fatalnego sezonu szczecińscy działkowcy nie pamiętają od lat. Częste i intensywne opady deszczu m.in. spowodowały gnicie warzyw i owoców.
- 50 procent powierzchni działek, w tym także mój ogródek, było zalanych. Na szczęście uchowały mi się pomidory i ogórki. Inni mieli zdecydowanie gorzej. Na niektórych działkach z pomidorów pozostały tylko kikuty. Działkowcy byli zrozpaczeni - opowiada Latkowska.
Mimo fatalnych zbiorów, posiadanie własnej działki docenia Maria Grzebska. Jej zdaniem, praca na świeżym powietrzu jest dużo zdrowsza niż kuracja w sanatorium. - Bywa, że praca jest ciężka, kiedy na przykład trzeba wysypać kompost. Ale są też plusy. Można napić się kawy i odpocząć na świeżym powietrzu czy zjeść smaczny owoc. Działka to najlepsze sanatorium. Nie ma lepszego - ocenia pani Maria.
Rodzinny Ogród Działkowy im. "XX-lecia" w Szczecinie istnieje od 70 lat. Zrzesza ponad 400 działkowców, którzy uprawiają owoce i warzywa na 12 hektarach.