Prezydent Brazylii deklaruje, że wojsko jest gotowe, by pomóc w walce z pożarami lasów w Amazonii. Od kilkunastu dni ogień pustoszy ogromne tereny tzw. zielonych płuc Ziemi.
Naciskany przez społeczność międzynarodową, ekologów oraz część Brazylijczyków prezydent Jair Bolsonaro zadeklarował, że wojsko jest gotowe, by w razie potrzeby wziąć udział w akcji gaszenia gigantycznych pożarów, które od kilkunastu dni pustoszą Amazonię. Powtórzył równocześnie, że mimo deklaracji innych państw, nie chce pomocy z zewnątrz, bo - jego zdaniem - byłoby to pogwałceniem suwerenności Brazylii.
Populistyczny prezydent jest oskarżany, że idzie na rękę rolnikom, i że dopuścił do wycinki i wypalania lasów w Amazonii na niespotykaną dotąd skalę. On sam twierdzi, że krytyka, która spadła na niego w ostatnich dniach, to działanie polityczne.
Tymczasem prezydent Francji i premier Irlandii zagrozili, że jeśli Brazylia nie podejmie zdecydowanych działań, by chronić Amazonię, to zablokują porozumienie handlowe Unii Europejskiej z Brazylią. Wcześniej zarówno Emmanuel Macron jak i niemiecka kanclerz Angela Merkel określili sytuację w Amazonii jako krytyczną i chcą poruszyć sprawę w czasie jutrzejszych obrad grupy G7.
Według brazylijskiej agencji kosmicznej, liczba pożarów lasów Amazonii wzrosła w tym roku o 84 procent, a w tym tygodniu doszło już do 10 tysięcy pożarów. Media na całym świecie publikują w tych dniach zdjęcia z pokrytego ogromną, czarną chmurą nieba nad Amazonią.
Lasy Amazonii są jednym z kluczowych miejsc dla walki z ociepleniem klimatu. Rosnące tam drzewa wychwytują bowiem 20 procent dwutlenku węgla produkowanego na ziemi, a to on jest główną przyczyną zmian klimatycznych. Na terenie Amazonii żyje też milion rdzennych etnicznie mieszkańców oraz 3 miliony gatunków roślin i zwierząt.