- Wiceminister środowiska Stanisław Gawłowski chce zablokować dzierżawę stołówki w Grodnie - mówi w "Rozmowie pod krawatem" Artur Balazs, jeden z założycieli fundacji Fundusz Rozwoju Wsi Polskiej, która konkurs wygrała.
- Mam wiedzę, wg której szczeciński baron Platformy Obywatelskiej Stanisław Gawłowski robi wszystko, żeby ten przetarg unieważnić. Ma w tym ukryty cel, którego nie znam - twierdzi Balazs. - Ingerencja w przetarg, nawet ministra, jest rzeczą bezprawną, wręcz przestępstwem - komentuje polityk.
Szef PO w regionie Stanisław Gawłowski zaprzecza tym informacjom. - Minister z mocy ustawy musiał najpierw wyrazić zgodę na przetarg, a potem kontroluje i nadzoruje działalność wolińskiego parku. Artur Balazs albo nie zna prawa, albo świadomie wprowadza opinię publiczną w błąd - ucina Gawłowski.
W weekend "Gazeta Wyborcza" napisała, że przetarg na dzierżawę byłego rządowego ośrodka w Grodnie odbył się "po cichu", tak by nikt, poza fundacją założoną przez Balazsa, o nim nie wiedział.
Według dziennika, ogłoszenie ukazało się na stronie Wolińskiego Parku Narodowego, ale w archiwum. Sam konkurs, choć nieograniczony, skierowany był tylko do osób działających "pod auspicjami ambasady albo konsulatu danego kraju". Artur Balazs jest od kilku miesięcy konsulem honorowym Węgier.
Polityk uważa, że artykuły na temat Grodna były inspirowane przez resort środowiska. Gawłowski odpiera te zarzuty. - Nigdy nie rozmawiałem z żadną redakcją o tym przetargu. O nieprawidłowościach dowiedziałem się z prasy, co spowodowało, że zarówno ja jak i koledzy z kierownictwa resortu, musieliśmy zareagować i sprawdzić te procedury - odpowiada Gawłowski.
Swój komentarz na stronie internetowej zamieściła także "Gazeta Wyborcza". Jak czytamy, "mistrz gier zakulisowych z wyspy Wolin [czyli Artur Balazs - red.], który zwykle dużo wie, tym razem strzelił kulą w płot. Ani ja, ani Anna Łukaszuk nie rozmawialiśmy z Gawłowskim i nie mieliśmy z nim w tej sprawie żadnego kontaktu" - napisał dziennikarz "GW" Adam Zadworny.
Dyrektor wolińskiego parku zaprzeczył natomiast, by informacja o konkursie od początku widniała w archiwum. Ireneusz Lewicki w komunikacie do mediów tłumaczył, że system automatycznie przeniósł tam ogłoszenie, ale dopiero gdy było nieaktualne. Nie odniósł się do zarzutów o ograniczeniu przetargu.
Wg Artura Balazsa, prawdopodobnie dyrektor chciał zagwarantować, że dzierżawcą będzie instytucja, która potrafi podjąć współpracę międzynarodową.
Fundacja Rozwoju Wsi Polskiej poinformowała z kolei, że budynek, który był przedmiotem przetargu to nie cenna willa w Grodnie, jak informowały media, a stara stołówka, która wymaga generalnego remontu.
Budynek ma być wydzierżawiony na 30 lat za 22 tysiące zł rocznie. Fundusz Rozwoju Wsi Polskiej chce uruchomić tam centrum edukacji dla dzieci i młodzieży.
Na razie podpisanie umowy na najem zablokował resort środowiska, urzędnicy zarządzili też kontrolę.
Szef PO w regionie Stanisław Gawłowski zaprzecza tym informacjom. - Minister z mocy ustawy musiał najpierw wyrazić zgodę na przetarg, a potem kontroluje i nadzoruje działalność wolińskiego parku. Artur Balazs albo nie zna prawa, albo świadomie wprowadza opinię publiczną w błąd - ucina Gawłowski.
W weekend "Gazeta Wyborcza" napisała, że przetarg na dzierżawę byłego rządowego ośrodka w Grodnie odbył się "po cichu", tak by nikt, poza fundacją założoną przez Balazsa, o nim nie wiedział.
Według dziennika, ogłoszenie ukazało się na stronie Wolińskiego Parku Narodowego, ale w archiwum. Sam konkurs, choć nieograniczony, skierowany był tylko do osób działających "pod auspicjami ambasady albo konsulatu danego kraju". Artur Balazs jest od kilku miesięcy konsulem honorowym Węgier.
Polityk uważa, że artykuły na temat Grodna były inspirowane przez resort środowiska. Gawłowski odpiera te zarzuty. - Nigdy nie rozmawiałem z żadną redakcją o tym przetargu. O nieprawidłowościach dowiedziałem się z prasy, co spowodowało, że zarówno ja jak i koledzy z kierownictwa resortu, musieliśmy zareagować i sprawdzić te procedury - odpowiada Gawłowski.
Swój komentarz na stronie internetowej zamieściła także "Gazeta Wyborcza". Jak czytamy, "mistrz gier zakulisowych z wyspy Wolin [czyli Artur Balazs - red.], który zwykle dużo wie, tym razem strzelił kulą w płot. Ani ja, ani Anna Łukaszuk nie rozmawialiśmy z Gawłowskim i nie mieliśmy z nim w tej sprawie żadnego kontaktu" - napisał dziennikarz "GW" Adam Zadworny.
Dyrektor wolińskiego parku zaprzeczył natomiast, by informacja o konkursie od początku widniała w archiwum. Ireneusz Lewicki w komunikacie do mediów tłumaczył, że system automatycznie przeniósł tam ogłoszenie, ale dopiero gdy było nieaktualne. Nie odniósł się do zarzutów o ograniczeniu przetargu.
Wg Artura Balazsa, prawdopodobnie dyrektor chciał zagwarantować, że dzierżawcą będzie instytucja, która potrafi podjąć współpracę międzynarodową.
Fundacja Rozwoju Wsi Polskiej poinformowała z kolei, że budynek, który był przedmiotem przetargu to nie cenna willa w Grodnie, jak informowały media, a stara stołówka, która wymaga generalnego remontu.
Budynek ma być wydzierżawiony na 30 lat za 22 tysiące zł rocznie. Fundusz Rozwoju Wsi Polskiej chce uruchomić tam centrum edukacji dla dzieci i młodzieży.
Na razie podpisanie umowy na najem zablokował resort środowiska, urzędnicy zarządzili też kontrolę.