Siedmioro lekarzy rozpoczęło we wtorek głodówkę w szpitalu w szczecińskich Zdrojach. To stażyści i rezydenci z miejskich szpitali. W ten sposób chcą wspierać protest, który od przeszło dwóch tygodni trwa w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Warszawie.
Do protestu mają sukcesywnie dołączać kolejne osoby, także przedstawiciele innych zawodów medycznych, między innymi pielęgniarki i fizjoterapeuci.
Minister zdrowia zaproponował rezydentom podwyżki, jednak jak mówi Michał Bulsa, wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL, wzrost płac nie jest głównym postulatem protestujących.
- Chodzi głównie o nakłady na ochronę zdrowia. Ostatnim postulatem protestujących jest wzrost wynagrodzeń wszystkich grup medycznych. Padła propozycja dla lekarzy rezydentów, jednakże jest ona niesatysfakcjonująca. Poza tym łamie ona zasady solidarności społecznej, dlatego że dochodziłoby do paradoksów polegających na tym, że osoba świeżo rozpoczynająca pracę zarabiałaby więcej niż osoby, które na rezydenturze już są - wyjaśnia Bulsa.
Monika Rychert, jedna z protestujących w Szczecinie rezydentek, przyznaje, że nie było łatwo zdecydować się na taki krok, ale to konieczne.
- Głodówka to ciężka forma. Poza tym wielu z nas ma już rodziny i dzieci. Dostałam głosy wsparcia od wielu koleżanek i kolegów, którzy zapewnili nas, że są z nami, niestety ze względu na sytuację osobistą, nie mogli do nas dołączyć - tłumaczy.
Jak zapowiadają protestujący, będą głodować do skutku. Rezydenci domagają się wzrostu finansowania służby zdrowia do 6,8 procent PKB, poprawy warunków pracy i likwidacji kolejek.
W poniedziałek minister zdrowia Konstanty Radziwiłł powołał zespół, który ma zająć się wzrostem finansowania służby zdrowia. Pierwsze posiedzenie jest planowane na piątek.
Również w poniedziałek zapadła decyzja o przekształceniu protestu rezydentów w protest Porozumienia Zawodów Medycznych.
Minister zdrowia zaproponował rezydentom podwyżki, jednak jak mówi Michał Bulsa, wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL, wzrost płac nie jest głównym postulatem protestujących.
- Chodzi głównie o nakłady na ochronę zdrowia. Ostatnim postulatem protestujących jest wzrost wynagrodzeń wszystkich grup medycznych. Padła propozycja dla lekarzy rezydentów, jednakże jest ona niesatysfakcjonująca. Poza tym łamie ona zasady solidarności społecznej, dlatego że dochodziłoby do paradoksów polegających na tym, że osoba świeżo rozpoczynająca pracę zarabiałaby więcej niż osoby, które na rezydenturze już są - wyjaśnia Bulsa.
Monika Rychert, jedna z protestujących w Szczecinie rezydentek, przyznaje, że nie było łatwo zdecydować się na taki krok, ale to konieczne.
- Głodówka to ciężka forma. Poza tym wielu z nas ma już rodziny i dzieci. Dostałam głosy wsparcia od wielu koleżanek i kolegów, którzy zapewnili nas, że są z nami, niestety ze względu na sytuację osobistą, nie mogli do nas dołączyć - tłumaczy.
Jak zapowiadają protestujący, będą głodować do skutku. Rezydenci domagają się wzrostu finansowania służby zdrowia do 6,8 procent PKB, poprawy warunków pracy i likwidacji kolejek.
W poniedziałek minister zdrowia Konstanty Radziwiłł powołał zespół, który ma zająć się wzrostem finansowania służby zdrowia. Pierwsze posiedzenie jest planowane na piątek.
Również w poniedziałek zapadła decyzja o przekształceniu protestu rezydentów w protest Porozumienia Zawodów Medycznych.
- Chodzi głównie o nakłady na ochronę zdrowia. Ostatnim postulatem protestujących jest wzrost wynagrodzeń wszystkich grup medycznych - mówi wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL Michał Bulsa.
Dodaj komentarz 2 komentarze
No to chyba lekka przesada z tym strajkiem!!!Ta cala otoczka wokol strajku sprawia,ze wyglada to malo wiarygodnie i na mocno naciagane.
Kolejka nie poniża pacjenta - poniża go to, że w szpitalu na oddziale lekarz prowadzący wychodzi i pojawia się za kilka dni, a rządzą tam pielęgniarki. To raczej nie jest normalne, a każdy chciałby dowiedzieć się czegoś o stanie zdrowia, ale nie ma kogo się spytać.
Każdy by chciał brać duże pieniądze jak najmniejszym wysiłkiem, ale tak nie można.