Kolejni lekarze rezydenci ze Szczecina jadą do Warszawy, by dołączyć do protestu głodowego młodych medyków. Dziś ze Szczecina wyjechało kilka osób. Jak mówią, to nie element zorganizowanej akcji, a ich spontaniczne decyzje, by walczyć o lepszą kondycję polskiej służby zdrowia.
Młodzi lekarze mają zamiar dołączyć do rezydentów, którzy od dwóch tygodni głodują w Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Warszawie. W ten sposób chcą pokazać jedność z kolegami z całego kraju.
- To nie jest tylko kwestia warszawska. Chcemy pokazać, że wszyscy lekarze rezydenci, z całego kraju, są tak samo zaangażowani w problem. Zresztą, tylko wspólnym działaniem jesteśmy w stanie cokolwiek ugrać - tłumaczy Tomasz Jackowski, lekarz rezydent w szpitalu przy Unii Lubelskiej w Szczecinie.
Główną zmianą, jakiej domagają się młodzi lekarze, jest zwiększenie środków na opiekę medyczną w Polsce. Według nich, w najbliższych latach miałby to być wzrost z 4,7 proc. do 6,8 proc. PKB.
Jak wyjaśnia Jackowski, pieniądze trafiłyby na podwyżki dla lekarzy, ale też na sprzęt oraz badania, by na zmianie skorzystali medycy i pacjenci. - Za mało jest zarówno lekarzy, jak i pielęgniarek oraz ratowników. Za mało jest też łóżek szpitalnych, a o posiłkach w szpitalach to chyba nikogo nie muszę przekonywać, że jest z tym słabo - mówi Jackowski.
W sobotę w Szczecinie i innych miastach wojewódzkich odbyły się pikiety rezydentów popierających działania swoich kolegów w Warszawie. W niedzielę do stolicy wyjedzie kilkoro lekarzy z naszego regionu, kolejni deklarują chęć wyjazdu w najbliższych dniach. Jak zapewniają, wykorzystują urlopy wypoczynkowe, a na ich nieobecności pacjenci nie ucierpią.
- To nie jest tylko kwestia warszawska. Chcemy pokazać, że wszyscy lekarze rezydenci, z całego kraju, są tak samo zaangażowani w problem. Zresztą, tylko wspólnym działaniem jesteśmy w stanie cokolwiek ugrać - tłumaczy Tomasz Jackowski, lekarz rezydent w szpitalu przy Unii Lubelskiej w Szczecinie.
Główną zmianą, jakiej domagają się młodzi lekarze, jest zwiększenie środków na opiekę medyczną w Polsce. Według nich, w najbliższych latach miałby to być wzrost z 4,7 proc. do 6,8 proc. PKB.
Jak wyjaśnia Jackowski, pieniądze trafiłyby na podwyżki dla lekarzy, ale też na sprzęt oraz badania, by na zmianie skorzystali medycy i pacjenci. - Za mało jest zarówno lekarzy, jak i pielęgniarek oraz ratowników. Za mało jest też łóżek szpitalnych, a o posiłkach w szpitalach to chyba nikogo nie muszę przekonywać, że jest z tym słabo - mówi Jackowski.
W sobotę w Szczecinie i innych miastach wojewódzkich odbyły się pikiety rezydentów popierających działania swoich kolegów w Warszawie. W niedzielę do stolicy wyjedzie kilkoro lekarzy z naszego regionu, kolejni deklarują chęć wyjazdu w najbliższych dniach. Jak zapewniają, wykorzystują urlopy wypoczynkowe, a na ich nieobecności pacjenci nie ucierpią.