Państwową służbę zdrowia trzeba zlikwidować, a minister zdrowia powinien podać się do dymisji - tak Janusz Korwin-Mikke, który w niedzielę odwiedził Szczecin, komentuje protest lekarzy rezydentów.
Europoseł i lider partii Wolność przekonywał, że źródłem problemów jest "istnienie służby zdrowia, ministerstwa, wydziałów zdrowia w powiatach i miastach". Jego zdaniem, lekarze - wzorem weterynarzy - powinni pracować w sektorze prywatnym.
- Jeżeli moja suczka rozchorowała się w drodze, to żona poszła z nią do weterynarza, który wziął 10 złotych. Suczka została wyleczona - bez kolejki, bez niczego. Dlaczego u weterynarza może to działać dobrze, a u lekarza nie? Bo psy i koty nie mają prawa głosu. Gdyby psy i koty miały prawo głosu, to domagałyby się utworzenia "ministerstwa zdrowia psów", "narodowego funduszu zdrowia kotów" i tym podobnych głupot. Dlatego nie można kierować się tym czego chcą ludzie, tylko kierować się tym, co nakazuje zdrowy rozsądek. Trzeba zlikwidować służbę zdrowia - mówił Korwin-Mikke.
Jak dodał, "ministrowi Radziwiłłowi doradza podanie się do dymisji i zlikwidowanie ministerstwa".
W Warszawie od blisko dwóch tygodni trwa protest głodowy lekarzy rezydentów. Młodzi medycy domagają się przede wszystkim wzrostu nakładów na służbę zdrowia.
Partia Wolność nie ma swoich przedstawicieli w Sejmie. Podczas ostatnich wyborów parlamentarnych była bliska przekroczenia pięcioprocentowego progu wyborczego, ale ostatecznie zdobyła 4,8 proc.
- Jeżeli moja suczka rozchorowała się w drodze, to żona poszła z nią do weterynarza, który wziął 10 złotych. Suczka została wyleczona - bez kolejki, bez niczego. Dlaczego u weterynarza może to działać dobrze, a u lekarza nie? Bo psy i koty nie mają prawa głosu. Gdyby psy i koty miały prawo głosu, to domagałyby się utworzenia "ministerstwa zdrowia psów", "narodowego funduszu zdrowia kotów" i tym podobnych głupot. Dlatego nie można kierować się tym czego chcą ludzie, tylko kierować się tym, co nakazuje zdrowy rozsądek. Trzeba zlikwidować służbę zdrowia - mówił Korwin-Mikke.
Jak dodał, "ministrowi Radziwiłłowi doradza podanie się do dymisji i zlikwidowanie ministerstwa".
W Warszawie od blisko dwóch tygodni trwa protest głodowy lekarzy rezydentów. Młodzi medycy domagają się przede wszystkim wzrostu nakładów na służbę zdrowia.
Partia Wolność nie ma swoich przedstawicieli w Sejmie. Podczas ostatnich wyborów parlamentarnych była bliska przekroczenia pięcioprocentowego progu wyborczego, ale ostatecznie zdobyła 4,8 proc.