Szanse na zmianę języka w polityce są małe - uznają goście "Kawiarenki politycznej", ale jednocześnie deklarują: bijemy się w pierś, na zmianę wpływ ma każdy. To komentarze po tragicznej śmierci prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza.
Poseł PiS Artur Szałabawka przyznawał, że i jemu zdarzało się w dyskusji przesadzić. - Starałem się być człowiekiem mówiącym prawdę, ale wrażliwym na innych. Jak zacznę przypominać sobie różnego rodzaju moje wypowiedzi, też mógłbym znaleźć wypowiedzi, które mogły zaboleć inną osobę - przyznał Szałabawka.
Posłanka PO, Magdalena Kochan, odpowiadała na pytanie czy jej środowisko dojrzało "grzechy u siebie, a nie tylko u politycznych konkurentów". - To, w jaki sposób mówiliśmy przez ostatni tydzień czy jak właściwie milczeliśmy przez ostatni tydzień jest dowodem na tę refleksję - powiedziała Kochan.
- Mimo tych deklaracji szanse na poprawienie języka są niewielkie - oceniał Artur Pomianowski z Nowoczesnej. - To nie pierwsze tragiczne wydarzenie w naszej historii. Mieliśmy tragiczne wydarzenie prawie 9 lat temu, które też miało odmienić scenę polityczną i widzimy, że odmieniło ją, ale w gorszą stronę. Chciałbym, żeby tym razem poszło to w dobrą stronę i żeby była prawdziwa refleksja, ale optymistą nie jestem.
Szans na poprawę jakości debaty publicznej nie widzi też Dariusz Matecki z Solidarnej Polski.
- Bardzo mocny spór trwa od kilkudziesięciu lat, od 1945 roku. Ten spór nie został zażegnany do dziś. Mówi się o walce trzeciego pokolenia AK z trzecim pokoleniem UB. Moim zdaniem, ten spór nie jest do zażegnania w tej chwili, niestety - podkreślił Matecki.
Paweł Adamowicz został śmiertelnie ugodzony nożem podczas niedzielnego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Gdańsku. Zmarł w poniedziałek. Po sobotniej mszy świętej i ostatnim pożegnaniu, przy dźwięku gdańskich dzwonów, urna z prochami prezydenta spoczęła w Bazylice Mariackiej obok Sali Rajców, w kaplicy świętego Marcina. W uroczystościach pogrzebowych wzięło udział 45 tysięcy osób.
Posłanka PO, Magdalena Kochan, odpowiadała na pytanie czy jej środowisko dojrzało "grzechy u siebie, a nie tylko u politycznych konkurentów".
- Mimo tych deklaracji szanse na poprawienie języka są niewielkie - oceniał Artur Pomianowski z Nowoczesnej.
Dodaj komentarz 3 komentarze
Jak po Smoleńsku nie zjednoczyły się partie polityczne to już nigdy się nie zjednoczą .Polacy bardzo zapamiętali złe traktowanie ludzi przez PO ...PO , tzn.dawne PZPR ukryte w urzędach miast ...do dziś !!!
pis również ma ludzi z pzpr - ale przy partiach lewicowych to norma
Czy my zawsze musimy się jednoczyć tylko w obliczu tragedii ? Ostatnio obserwuje polaków i zaczyna być źle jak nie gorzej. Taki przykład z zagranicy, daleko nie szukając: miałem awarię samochodu na terenie Niemiec. Praktycznie stałem na poboczu kilka godzin czekając na holownik. Wielu kierowców zatrzymywało się oferując pomoc, ciepły napój, pytali czy mam co zjeść.Nawet mieszkaniec pobliskiej miejscowości "za darmo zaoferował naprawę". U nas sąsiad jedynie może donieść na nas w zaufaniu że "Kowalski kupił nowe auto i skąd miał na to kasę".Nikogo nie obchodzi leżący człowiek na ulicy gorzej ubrany bo to pijak . Nikogo nie obchodzi czyjś los a już nie mówiąc aby obchodził polityków i tu nie ma znaczenia z jakiej partii są bo i tak emigrują z partii do partii, a dodatkowo razem się bawią. Tylko na szklanym ekranie tacy niby przeciwnicy. Czy Panów ministrów obchodzą ludzie którzy zarabiają 2000 zł i ledwo starcza im na życie? No ale ministrowie mają statystyki i tabelki i wychodzi im że średnio polak zarabia 4700 zł i jest dobrze. Tu nigdy nic się nie zmieni i pisanie o poprawę jakości debaty po tragedii to jakieś nieporozumienie. Potrzeba wieków może na zmiany, ale i tak z tego co obserwuję oby naród polski istniał za 100 lat. Albo większość wyemigruje albo strach pomyśleć co będzie.