To wyjątkowa operacja na skalę kraju. Neurochirurdzy ze szpitala „Zdroje” w Szczecinie pomogli 5-letniej Tosi.
U dziewczynki tuż po porodzie stwierdzono zespół Pfeiffera. To choroba genetyczna, która powoduje nieprawidłowy rozwój kości czaszki. Dzięki wszczepionym dystraktorom, jej czaszka będzie mogła rosnąć razem z mózgiem, a Tosia rozwijać się tak jak rówieśnicy. By lepiej przygotować się do tego zabiegu, neurochirurdzy wydrukowali trójwymiarowy model czaszki dziewczynki.
U małej Antoniny zbyt szybko zrastały się kości czaszki, przez co mózg nie mógł prawidłowo się rozwijać. W tym przypadku nie wystarczyło rozcięcie tych szwów, trzeba było wszczepić jeszcze specjalne dystraktory - mówi profesor Leszek Sagan.
- Żeby one się utrzymywały, wszczepia się stymulatory, które rozpychają kość. A to rozpychanie, to jest codzienne przekręcanie i ustawianie ich tak, żeby zapewniały ten wzrost - mówi Sagan.
Z głowy Tosi wystają dystraktory, które rodzice będą codziennie rozkręcać przy użyciu specjalnego śrubokrętu. Jak mówi mama Tosi - Anna Olszewska, dziecko to nie boli, ale w rodzicach wywołuje lekki stres.
- Ten pierwszy moment, gdy musieliśmy to przekręcić, to rzeczywiście był ogromy stres. Ale jak już Tosia powiedziała, że nic nie czuje, my też wiedzieliśmy, że możemy to robić na spokojnie, to trochę było nam łatwiej - mówi Anna Olszewska.
Tata Maciej Olszewski dodaje, że Antonina dzielnie znosiła operację i powrót do zdrowia.
- Nie mam pojęcia skąd ona bierze te siły, ale jest niesamowita - mówi Maciej Olszewski.
Rodzice będą podkręcać dystraktory przez około trzy miesiące. Później lekarze ocenią, czy dziewczynka będzie potrzebowała kolejnych operacji.
U małej Antoniny zbyt szybko zrastały się kości czaszki, przez co mózg nie mógł prawidłowo się rozwijać. W tym przypadku nie wystarczyło rozcięcie tych szwów, trzeba było wszczepić jeszcze specjalne dystraktory - mówi profesor Leszek Sagan.
- Żeby one się utrzymywały, wszczepia się stymulatory, które rozpychają kość. A to rozpychanie, to jest codzienne przekręcanie i ustawianie ich tak, żeby zapewniały ten wzrost - mówi Sagan.
Z głowy Tosi wystają dystraktory, które rodzice będą codziennie rozkręcać przy użyciu specjalnego śrubokrętu. Jak mówi mama Tosi - Anna Olszewska, dziecko to nie boli, ale w rodzicach wywołuje lekki stres.
- Ten pierwszy moment, gdy musieliśmy to przekręcić, to rzeczywiście był ogromy stres. Ale jak już Tosia powiedziała, że nic nie czuje, my też wiedzieliśmy, że możemy to robić na spokojnie, to trochę było nam łatwiej - mówi Anna Olszewska.
Tata Maciej Olszewski dodaje, że Antonina dzielnie znosiła operację i powrót do zdrowia.
- Nie mam pojęcia skąd ona bierze te siły, ale jest niesamowita - mówi Maciej Olszewski.
Rodzice będą podkręcać dystraktory przez około trzy miesiące. Później lekarze ocenią, czy dziewczynka będzie potrzebowała kolejnych operacji.