Szczecin pożegnał w sobotę duszpasterza akademickiego, opiekuna wspólnot neokatechumenalnych, a przede wszystkim księdza z powołania. Ks. Piotr Leśniak zmarł 8 stycznia.
Pod koniec mszy żegnała go jego siostra - Małgorzata. - Twoje odejście przyjmuję z szacunkiem i pokorą. Zrobiłeś to po cichu, bez poklasku. Bo tak chciał Bóg. I nie dyskutuję z tym, nie bronię się - mówiła o swoim bracie. - Moje wspomnienie o Tobie sięga dawnych lat, jak z niepewnością mówiłeś o swoim powołaniu. Pamiętam Twoje Pismo Święte usłane różami w miejscach, gdzie Bóg mówił do Ciebie: Pójdź za Mną. I zamiast na Akademię Sztuk Pięknych, poszedłeś do seminarium. Dzisiaj, mogę z całym przekonaniem powiedzieć, że kapłaństwo było Twoim życiem, Twoim spełnieniem i Twoją miłością.
Ks. Jan Prątnicki był z ks. Leśniakiem na jednym roku w szczecińskim seminarium. - Kochałeś być księdzem, nie dla siebie, nie dla swojej chwały, ale dla ludzi. Zależało Ci na nich, walczyłeś o nich. Kochałeś ich, a oni w prostej odpowiedzi kochali Ciebie - mówił kapłan.
- Ja nie mogę mówić, bo strasznie to przeżyłam. Schola dla dzieci, dla dorosłych. To wszystko On - mówiła łamiącym się głosem parafianka.
Inny mężczyzna przyznał, że ks. Leśniak wiele lat temu błogosławił mu przy ślubie, a teraz spotkał go w swojej rodzinnej parafii św. Ottona. - Wierzę, że wiele osób przyciągnął do Pana Jezusa, swoją postawą i głównie swoją wiarą. Myślę, że po prostu był szczery w relacjach z Panem Jezusem, mówił o tym. Myślę, że zostanie zapamiętany jako kapłan głębokiej wiary. Należy się modlić za Niego i prosić Jego o modlitwę za nas - zakończył mieszkaniec parafii na Zawadzkiego, wchodzący do kościoła na ostatnie pożegnanie.
Ks. Piotr Leśniak miał 54 lata, 29 spędził w kapłaństwie. Wiele lat był duszpasterzem akademickim w szczecińskiej katedrze, był też misjonarzem w Irlandii na Drodze Neokatechumenalnej. W ostatnich dniach przed śmiercią zdiagnozowano u niego koronawirusa.
Więcej wspomnień ks. Piotra Leśniaka w niedzielnej audycji katolickiej "Religia na fali".