Środowa debata skupiona była na polsko-niemieckich relacjach. Poruszono m.in. temat mniejszości polskiej w Niemczech.
- W okresie międzywojennym takie mniejszości znajdowały się w Rzeszy, na terenach tych, które po roku 1945 odpadły. Z tym jest problem pewien, mianowicie w Niemczech mieszkają potomkowie w Westfalii tych górników, którzy są z Wielkopolski, z Dolnego Śląska, ale o ich korzeniach polskich świadczą jedynie nazwiska - dodał Żerko.
- W Niemczech uznanie za mniejszość daje pewne dodatkowe prawa ubiegania się o różne źródła finansowania - dodaje Andrzej Przyłębski, ambasador Polski w Niemczech.
- Mówi się o tym, że można klasy tworzyć, ale doskonale też funkcjonują punkty społeczne, przykościelne, gdzie w sobotę i niedzielę przywożą dzieci. To jednak nie jest wspierane w Niemczech. Jest 300 tysięcy dzieci Polonusów, a Niemcy wolą, żeby oni zostali dobrymi Niemcami. My natomiast walczymy o nich, aby mieli tę drugą kwalifikację, czyli kulturę polską w zapleczu i język polski - tłumaczy Przyłębski.
Obecnie Polacy, mieszkający w Niemczech, wciąż nie mają formalnego statusu mniejszości.