Przy sprzedaży kamienicy przy al. Niepodległości w Szczecinie mogło dojść do złamania prawa - uważa Robert Stankiewicz z Solidarnej Polski.
Stankiewicz w "Rozmowach pod krawatem" powiedział, że na transakcji sprzedaży kamienicy przy Niepodległości miasto nie zarobiło wcale dwóch milionów, a połowę tej sumy, bo resztę zabrały m.in. podatki. A jest to jedno z najdroższych miejsc w Szczecinie.
- Mam wrażenie, że drugi oferent był przysłowiowym "słupem". Wpłacił wadium, które mógł wycofać, a licytował tylko jeden pan, którego znamy w Szczecinie - powiedział Stankiewicz.
Śledztwo w tej sprawie na zlecenie prokuratury prowadzi ABW. Stankiewicz liczy, że prezydent Krzystek jeszcze zajmie się tą sprawą.
- Pan Piotr Krzystek jest konsekwentną i zdecydowaną osobą. Cenię go za pewne decyzje, potrafi zagrać va banque. Jeżeli uważa, że to dobry interes dla miasta, to ja obawiam się, że jest w dużym błędzie - stwierdził Stankiewicz.
Jesienią ubiegłego roku spółka miejska Nieruchomości i Opłaty Lokalne sprzedała kamienicę w centrum Szczecina za 2 mln zł - kupił ją syn znanego szczecińskiego restauratora. Andrzej Gajda, szef szef miejskiej spółki Nieruchomości i Opłaty Lokalne, która sprzedała kamienice powiedział, że cena, za którą wystawił budynek była adekwatna do kiepskiej sytuacji na rynku. Gajda tłumaczy, że rzeczoznawca dwa razy wyceniał obiekt, zawsze na kwotę około 2 mln złotych.
Posłuchaj "Rozmów pod krawatem" i zobacz wideo.