Eksperci oceniają, że ewentualna strata unijnego dofinansowania na budowę spalarni w Szczecinie nie będzie miała tak tragicznych skutków, jak twierdzą politycy.
Ekonomista z Uniwersytetu Szczecińskiego Jarosław Korpysa uważa, że nie ma ryzyka bankructwa w Szczecinie. Pilnuje tego m.in. Regionalna Izba Obrachunkowa. - Co roku Gmina Miasto Szczecin właśnie tam daje sprawozdanie. Jeśli byłoby takowe zagrożenie, to również eksperci dają pewne zalecenia. Dziś nie ma realnych przesłanek ekonomicznych do tego, że Szczecin zbankrutuje - twierdzi Korpysa.
W Szczecinie nie będzie też zarządu komisarycznego - mówi Stanisław Kalina z wydziału prawa i administracji Uniwersytetu Szczecińskiego. - Mógłby być wprowadzony tylko z jednego powodu - jeżeli jest brak skuteczności w wykonywaniu zadań publicznych, a te zadania to zaspokajanie zbiorowych potrzeb mieszkańców. W Szczecinie robi się to.
Budowa spalarni kosztuje około 700 milionów złotych. Unijne dofinansowanie to 250 mln złotych.
Jednym z biegłych doradców podczas przetargu był Jarosław Jerzykowski, związany wcześniej z Mostostalem. To firma, która wygrała postępowanie. Jerzykowski, aby uniknąć kontrowersji, złożył rezygnację. Zrobił to jednak dopiero po zakończeniu postępowania, a dokument opatrzony jest datą trzy miesiące wcześniejszą. Antydatowanie może być teraz podstawą do cofnięcia dotacji z UE.