Przedstawiciele rządu rozpoczęli kolejną rundę negocjacji z największymi związkami zawodowymi. O godzinie 8.00 w Warszawie wznowiono negocjacje w sprawie podwyżek w oświacie.
Przewodniczący Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz powiedział, że liczy na poważną propozycję.
- Związek Nauczycielstwa Polskiego powiedział, że jest gotowy rozmawiać 24 godziny na dobę, ale wydaje nam się, że kontynuacja tych rozmów tylko po to, abyśmy siedzieli i próbowali się przekonać do niczego nie doprowadzi. Strona rządowa wie, jakie są oczekiwania nauczycieli i nie mamy się gdzie cofać - powiedział Broniarz.
ZNP zapowiada, że jeśli do porozumienia nie dojdzie, w poniedziałek w większości polskich szkół rozpocznie się strajk.
Najbliżej porozumienia z rządem jest „Solidarność” oświatowa. Jej szef Ryszard Proksa mówił jednak, przed rozpoczęciem piątkowych rozmów, że propozycje rządu nie do końca spełniają postulaty związku.
- Uchwała nasza mówi o 15 procentach od stycznia. Do jedynej realizacji brakuje, według nas, około 2,5 do 2,7 dziesiątych miliarda złotych. To jest minimum, którego dziś byśmy oczekiwali - powiedział Proksa.
Związek Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych proponują 30-procentową podwyżkę wynagrodzeń dla nauczycieli, rozłożoną na dwie raty - 15 procent od 1 stycznia oraz 15 procent od 1 września.
Propozycje rządu to między innymi podwyżka o ponad 9 procent od września, skrócenie ścieżki awansu zawodowego, zmniejszeniu biurokracji oraz ustalenie dodatku za wychowawstwo na poziomie minimum 300 złotych miesięcznie.