Minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński powiedział, że zarzuty Białorusi, która oskarża Polskę o naruszenie jej przestrzeni powietrznej, to prowokacja reżimu w Mińsku. Szef MSWiA dodał, że polskie służby będą reagować odpowiednio do sytuacji.
"To jest jakby próba odpowiedzi na nasz bardzo ostry protest na poziomie politycznym i dyplomatycznym w kontekście naruszenia naszej przestrzeni przez śmigłowce białoruskie, które miało miejsce kilka tygodni temu" - wyjaśnił minister Kamiński. Dodał, że "sytuacja rzeczywiście wymaga bardzo głębokiego monitorowania".
"W tej chwili na Białorusi odbywają się manewry z udziałem wojsk rosyjskich, również blisko naszej granicy" - wskazał szef MSWiA, zapewniając przy tym, że Polska ma przy granicy "zgromadzone duże siły, które będą reagowały szybko i adekwatnie do zaistniałej sytuacji".
Do rzekomego naruszenia przestrzeni powietrznej przez polski śmigłowiec Mi-24 miało dojść w rejonie berastawickim w obwodzie grodzieńskim. Do sprawy odniosło się Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych, które podkreśliło, że rzekomy incydent to "wierutne kłamstwo i prowokacja".
"W tej chwili na Białorusi odbywają się manewry z udziałem wojsk rosyjskich, również blisko naszej granicy" - wskazał szef MSWiA, zapewniając przy tym, że Polska ma przy granicy "zgromadzone duże siły, które będą reagowały szybko i adekwatnie do zaistniałej sytuacji".
Do rzekomego naruszenia przestrzeni powietrznej przez polski śmigłowiec Mi-24 miało dojść w rejonie berastawickim w obwodzie grodzieńskim. Do sprawy odniosło się Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych, które podkreśliło, że rzekomy incydent to "wierutne kłamstwo i prowokacja".